Lumberjack
Nie waż się pisać takich rzeczy. Powinieneś przeprosić. Tryb hipotetyczny nie zwalnia cię z odpowiedzialności za słowa.
Poza tym żadna stymulacja mózgu nie zapewnia szczęścia, masz na to jakiś dowód czy znowu tworzysz wybujałe teorie ze strzępków informacji, jak wtedy z tą kognitywistyką?
Dyskutujesz z chochołem nikt nie postulował szczęścia jako wiecznej przyjemności, a brak cierpienia był tu niezależny od bólu i przyjemnosci.
Pierwsza z czterech szlachetnych prawd, które stanowią trzon buddyzmu brzmi:
Dukkha - cierpienie we wszelkich jego odmianach.
Tak więc najpierw krytykujesz buddyzm, że twierdzi, że życie wiąże się z cierpieniem, a później sam próbujesz odkryć Amerykę, że życie wiąże się z cierpieniem.
Nie ma cierpienia fizycznego, jest ból fizyczny, który może wywołać cierpienie.
Nirvana nie jest środkiem. Środkiem jest szlachetna ośmioraka ścieżka, która nie polega wcale na ucieczce w przyjemności i unikaniu bólu.
A więc właśnie, czyli te najważniejsze "wartości", które miały się czymś zasadniczo różnić, które miały być kontrastem dla mojego rozpustnego hedonizmu, sprowadzają się tak na prawdę do "bo dobrze mi z tym".
I to chciałem pokazać, nie mam więcej pytań.
Idąc twoim wcześniejszym tokiem rozumowania, mógłbyś zjeść sobie jakąś pigułkę szczescia czy w inny sposób stymulować odpowiednie ośrodki w mózgu i też by ci było dobrze. Ale oczywiście tego na czym ci zależy nie deprecjonowałeś w ten sposób. Merytoryka Kaliego.
Zadajesz to samo pytanie, już przedstawiłem szczęście jako ogólne zadowolenie z życia, a na życie składa się wiele czynności, nie każda musi przynosić natychmiastową euforię.
Jeszcze raz powtarzam, podchodzisz zbyt prostolinijnie.
Bzdura, nic takiego nie "mamy". Nie jest to żadnym zadaniem, a jedynie tendencją, która wynika m.in. z satysfakcji i pożądaniu jednych rzeczy i niechęci do innych.
Nie wyznaczyła żadnego.
Nirvana to stan w którym człowiek się nie łudzi. Pozbywanie się złudzeń, to nie ucieczka przed życiem, od życia odgradzają złudzenia, a ich mur kruszy medytacja. Znowu na odwrót piszesz.
Owszem dlatego te głodne kawałki, które piszesz ty, kołcze i różni guru, o tym, że trudności są po coś to dorabianiem pocieszającej ideologii, fałszywe nadawanie sensu.
Cytat:No nie jest to dobra definicja szczęścia, bo wynika z niej, że kiedy ci zajebę całą rodzinę, utnę głowę i nasikam do szyi, ale jednocześnie będę stymulował chemią odpowiednie ośrodki w mózgu, to będziesz czuł szczęście.
Nie waż się pisać takich rzeczy. Powinieneś przeprosić. Tryb hipotetyczny nie zwalnia cię z odpowiedzialności za słowa.
Poza tym żadna stymulacja mózgu nie zapewnia szczęścia, masz na to jakiś dowód czy znowu tworzysz wybujałe teorie ze strzępków informacji, jak wtedy z tą kognitywistyką?
Cytat:Zadowolenie z życia jest niemożliwe do osiągnięcia jeśli utożsamiasz przyjemność i brak cierpienia ze szczęściem. Zawsze w życiu traci się bliskich i zawsze się umiera i te dwie rzeczy już sprawiają, że nigdy nie będziesz do końca zadowolony z tego co cię w życiu spotka.
Dyskutujesz z chochołem nikt nie postulował szczęścia jako wiecznej przyjemności, a brak cierpienia był tu niezależny od bólu i przyjemnosci.
Pierwsza z czterech szlachetnych prawd, które stanowią trzon buddyzmu brzmi:
Cytat:Narodziny są dukkha, starzenie się jest dukkha, śmierć jest dukkha; rozpacz, lament, ból i napięcie są dukkha; powiązanie z niechcianym jest dukkhą; rozłąka z upragnionym jest dukkha; nie osiągnięcie pożądanego jest dukkha. Pokrótce, pięć znikających zespołów jest dukkha
Dukkha - cierpienie we wszelkich jego odmianach.
Tak więc najpierw krytykujesz buddyzm, że twierdzi, że życie wiąże się z cierpieniem, a później sam próbujesz odkryć Amerykę, że życie wiąże się z cierpieniem.
Cytat:Cierpienie psychiczne, a nie fizyczne. A środkiem do poradzenia sobie z nim jest Nirwana, ucieczka w rozpłynięcie się w nicości.
Nie ma cierpienia fizycznego, jest ból fizyczny, który może wywołać cierpienie.
Nirvana nie jest środkiem. Środkiem jest szlachetna ośmioraka ścieżka, która nie polega wcale na ucieczce w przyjemności i unikaniu bólu.
Cytat:Bo dobrze mi z tym.
A więc właśnie, czyli te najważniejsze "wartości", które miały się czymś zasadniczo różnić, które miały być kontrastem dla mojego rozpustnego hedonizmu, sprowadzają się tak na prawdę do "bo dobrze mi z tym".
I to chciałem pokazać, nie mam więcej pytań.
Idąc twoim wcześniejszym tokiem rozumowania, mógłbyś zjeść sobie jakąś pigułkę szczescia czy w inny sposób stymulować odpowiednie ośrodki w mózgu i też by ci było dobrze. Ale oczywiście tego na czym ci zależy nie deprecjonowałeś w ten sposób. Merytoryka Kaliego.
Cytat:Ale to nie jest dążenie do szczęścia i w przypadku pierdyliarda innych czynności, które podejmujesz też nie ma dążenia do szczęścia. Więc gdzie ono jest. W czym się zawiera to całe szczęście i w jaki sposób do niego dążysz?
Zadajesz to samo pytanie, już przedstawiłem szczęście jako ogólne zadowolenie z życia, a na życie składa się wiele czynności, nie każda musi przynosić natychmiastową euforię.
Jeszcze raz powtarzam, podchodzisz zbyt prostolinijnie.
Cytat:Jesteśmy wytworem przyrody, wynikiem ewolucji i mamy po prosty przekazywać geny.
Bzdura, nic takiego nie "mamy". Nie jest to żadnym zadaniem, a jedynie tendencją, która wynika m.in. z satysfakcji i pożądaniu jednych rzeczy i niechęci do innych.
Cytat:Matula Ziemia nie wyznaczyła nam jako celu dążenia do szczęścia
Nie wyznaczyła żadnego.
Cytat:Niektórzy uciekają przed światem doczesnym w medytacje i nirwany,
Nirvana to stan w którym człowiek się nie łudzi. Pozbywanie się złudzeń, to nie ucieczka przed życiem, od życia odgradzają złudzenia, a ich mur kruszy medytacja. Znowu na odwrót piszesz.
Cytat:Jednak to moje myślenie nie jest superowe, bo nie tłumaczy sytuacji w których np. małe dziecko umiera na raka i nawet nie dostało w życiu szansy na to, żeby czemukolwiek stawić czoła jako dorosły człowiek
Owszem dlatego te głodne kawałki, które piszesz ty, kołcze i różni guru, o tym, że trudności są po coś to dorabianiem pocieszającej ideologii, fałszywe nadawanie sensu.

