Ja dylematu nie mam, bo siedzę za granicą. Ale coś czuję, że to się skończy jakimś Majdanem. Wybory będą parodią, czort wie, czy ktokolwiek poważny za granicą je uzna, legitymizacja Dupy żadna. Państwo z paździerza będzie oczywiste dla wszystkich, społeczeństwo sponiewierane biedą, antyPiS wkurwiony, proPiS zdemobilizowany i zrezygnowany. To bardzo podobne warunki do Ukrainy 2014.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

