zefciu napisał(a): Ale przecież ta autokratyczna aksjologia powinna w naszym kraju budzić obrzydzenie. Zatem jaki jest sens jej głoszenia w Polsce?
Może i powinna, ale nieważne, co powinno być, tylko to, co jest. System, w którym wartością jest "normalność" i tępienie wszystkiego, co dziwaczne i obce, z automatu sprzyja rozwiązaniom siłowym, które bardzo skutecznie wybijają ze łbów chęć na ekscentryzm. Dlatego "konserwatywny liberalizm" to sprzeczność sama w sobie. Tymczasem wspieranie wszelkich dziwactw, mniejszości i różnorodności musi z konieczności doprowadzać do równowagi sił i tym samym realnej demokracji. Demokracja nie powstaje bowiem wtedy, gdy nikt nie odczuwa nadmiernej żądzy władzy - jest to bowiem pożądanie naturalne dla człowieka jak głód lub pociąg seksualny - ale kiedy żaden z żądnych władzy ludzi nie jest w stanie się zgodzić z pozostałymi i zbudować z nimi zgodnego systemu hierarchicznego. A skoro taki naturalny, klanowy system hierarchiczny staje się niewykonalny, to ludzie z dokładnie przeciwnymi pomysłami na życie z bólem dupy muszą wypracowywać kompromisy na sposób handlarzy wartościami.
Cytat:Druga sprawa jest tak, że mamy do czynienia z pozytywnym sprzężeniem zwrotnym. Aksjologia utrwala władzę, a władza utrwala aksjologię, żeby ta aksjologia jeszcze skuteczniej ją utrwalała.
Trochę tak, ale taki efekt utrwalania jest bardzo długotrwały, dotyczy głównie małolatów wychowywanych w jakimś środowisku. Dzieci jednak są wychowywane przede wszystkim w rodzinie, a dopiero potem w państwie, toteż ten odwrotny wpływ jest dość subtelny.