Rodica napisał(a): Dlatego byli twardzi i elastyczni jednocześnie.
Teraz już wszystko rozumiem. Należy dążyć do bycia siusiakiem.
Lampart napisał(a): Więc tak, nuda musi być, ale nie jest to też nieodłączny element. Występuje, powiedziałbym, na rozdrożu, kiedy tzw. małpi - szukający ciągle czegoś - umysl, dostaje po tyłku, ale w dalszym ciągu jego perspektywa jest wiodącą, bo kiedy już się wyjdzie poza niego, kiedy niknie podział na zewnętrzne i wewnętrzne, kiedy już tak nago i w pełni doświadcza się tego co jest i nie kombinuje z tym co być powinno i co będzie, tam nie ma ani ziarenka nudy.
Ok, ale po co w ogóle medytacja?
Lampart napisał(a): Tzn. ja mówię ze swojej perspektywy. Praktykuje bardzo proste metody, tak proste, że trudno je nazwać metodami ale o tym później.
Ok.
Lampart napisał(a): Różaniec, zdrowaśki, może i można nazwać to medytacją, kontemplacją, mantrą, która jeśli wypełni umysł to wyprze pozostałe treści czyniąc go bardziej stabilnym, ale ja wolę kiedy umysł pozostaje elastyczny klarowny świeży a nie w taki mechaniczny sposób wprowadzony w trans.
Ok, zacznijmy może od tego jaki jest cel medytacji? Chodzi o oderwanie się od tego czym na co dzień zaprzątamy sobie myśli?
Żarłak napisał(a): Medytacja nie powinna służyć do wypierania negatywnych myśli, tylko do akceptacji istnienia wrażeń jakie się pojawiają.
A to bez medytacji nie akceptujemy tych wrażeń?
Żarłak napisał(a): Medytacja podczas pracy też jest możliwa, ale nie każdej pracy i nie w każdych warunkach.
Nie wiem czy to medytacja ale mam dwie metody, przy których umysł mi się oczyszcza, odpręża, relaksuje:
1) Przygotować sobie parę metrów przestrzennych drewna i popijając piwko rąbać je aż ręce odmówią posłuszeństwa. Parę metrów sześciennych starcza na parę dni (albo tygodni - zależy od dawki, od tego ile godzin dziennie się rąbie) takiej "medytacji".
2) Brzytwa. Żeby się nią ogolić bez zranienia trzeba być maksymalnie skupionym. Jedno zaniedbanie, chwila rozkojarzenia, braku koncentracji i krew się leje. Samo golenie brzytwą plus cała otoczka związana z przygotowaniem odpowiedniego namydlenia mordy i głowy składa się na "rytuał" odprężająco-oczyszczający.
No i to mi starcza. Dla mnie jest to lepsze od medytacji, bo się nie nudzę i nie zamulam, a przy okazji jest z tego coś pożytecznego - zawsze trochę drewna porąbanego albo gęba ogolona.
Lampart napisał(a): jakiej medytacji próbował to tego już nie dopisał Lumberjack, a szkoda, może jeszcze doda.
Kiedyś dawno temu pisał na forum Kilgore Trout. Zajebiście pisał, a do tego był buddystą i polecił mi tę książkę: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/101051/z...strzow-zen
No i cóż - przeczytałem, potem próbowałem tej całej medytacji, ale to nie dla mnie, nie moja bajka. Nuda, wieje nudą.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

