ErgoProxy
Po pierwsze - nawet gdyby Rzeczpospolita reformowała się małymi krokami i nigdy nie uchwalono by Konstytucji 3 maja, to jako naturalny sojusznik Bonapartego gdzieś tak między III a IV koalicją antyfrancuską wyrosłaby na śmiertelne zagrożenie dla każdego z trzech zaborców, zwłaszcza, że po siedemdziesiątym drugim z każdym miała rachunki do wyrównania. A że reformowałaby się nieśpieszno, to pewnie dalej byłaby jak postaw czerwonego sukna za które każdy mógł wedle uznania ciągnąć i wydzierać tak by mu na płaszcz starczyło. Toteż ciągnąłby i Paweł i Fryderyk i nawet Franciszek, długo, mocno i zapamiętale bo racja stanu i konieczność dziejowa. Koniec końców zostalibyśmy z gołymi dupami jak w dziewięćdziesiątym piątym. Owszem dziesięć lat później, ale za to bez wielkiego modernizacyjnego mitu z którego czerpiemy do dzisiaj.
Po drugie – w Konstytucję 3 maja w warunkach zamachu stanu wprowadzano z grubsza po to by Rzeczypospolitej na sile despotyzmu wyrównać. I dlatego jest to dobre i warte pamięci. Kaczorbasza zaś pełzający zamach stanu wprowadza przecie nie po to by Rzplita komukolwiek na sile wyrównała, ale by tu przywrócić ancien régime co w swojskim wydaniu oznacza niepodzielne rządy monopartii, która sądzi żywych i umarłych a królestwa której nie widać końca. I dlatego kij mu w oko i chuj w dupę.
Po pierwsze - nawet gdyby Rzeczpospolita reformowała się małymi krokami i nigdy nie uchwalono by Konstytucji 3 maja, to jako naturalny sojusznik Bonapartego gdzieś tak między III a IV koalicją antyfrancuską wyrosłaby na śmiertelne zagrożenie dla każdego z trzech zaborców, zwłaszcza, że po siedemdziesiątym drugim z każdym miała rachunki do wyrównania. A że reformowałaby się nieśpieszno, to pewnie dalej byłaby jak postaw czerwonego sukna za które każdy mógł wedle uznania ciągnąć i wydzierać tak by mu na płaszcz starczyło. Toteż ciągnąłby i Paweł i Fryderyk i nawet Franciszek, długo, mocno i zapamiętale bo racja stanu i konieczność dziejowa. Koniec końców zostalibyśmy z gołymi dupami jak w dziewięćdziesiątym piątym. Owszem dziesięć lat później, ale za to bez wielkiego modernizacyjnego mitu z którego czerpiemy do dzisiaj.
Po drugie – w Konstytucję 3 maja w warunkach zamachu stanu wprowadzano z grubsza po to by Rzeczypospolitej na sile despotyzmu wyrównać. I dlatego jest to dobre i warte pamięci. Kaczorbasza zaś pełzający zamach stanu wprowadza przecie nie po to by Rzplita komukolwiek na sile wyrównała, ale by tu przywrócić ancien régime co w swojskim wydaniu oznacza niepodzielne rządy monopartii, która sądzi żywych i umarłych a królestwa której nie widać końca. I dlatego kij mu w oko i chuj w dupę.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.

