Cytat:LumberAle zauważ, że po cichu, bez bicia w tarabany, polskie firmy opanowują powoli wiele sektorów unijnej gospodarki (meble, okna, owoce, transport, etc).
Ja to chyba jestem nacjonalistą gospodarczym - w sensie, że chciałbym, żebyśmy to my mieli nasze polskie międzynarodowe koncerny z kapitałem, który nie ma narodowości. Szkoda, że tylko Amerykanie, Chińczycy, Niemcy, Włosi, Francuzi, Koreańczycy i Anglicy mają swoje międzynarodowe koncerny, które nie mają narodowości. Jestem głęboko przekonany, że Polacy potrafią być na tyle zorganizowani i pracowici, że umieliby stworzyć swoje własne, polskie korporacje beznarodowościowe. Żeby tylko państwo polskie nie przeszkadzało (fajnie by było jakby pomogło jakimiś udogodnieniami, ale na to na pewno nie wpadnie) i żeby tylko skądś skombinować pierwszą dużą kasę potrzebną na rozhuśtanie.
Zbudowanie stabilnych marek wymaga kapitału, czasu i kultury korporacyjnej.
Można to zrobić na wiele sposobów:
- po koreańsku czyli bazując na państwowym impulsie założycielskim. Ale do tego trzeba byłó być w amerykańskiej, a nie w sowieckiej strefie okupacyjnej.
Nasze państwowe zjednoczenia (odpowiedniki koreańskich czeboli) nigdy nie miały szans w konkurencji międzynarodowej.
- po januszowemu, czyli 'od pucybuta..."
Tu jak najbardziej się da, o czym świadczy np. historia Atlasa, gdzie na początku mój kolega mieszał starą betoniarką pierwsze mieszanki w garażu.
- po gangstersku, czyli trzeba ukraść milion i wejść do legalu.
Ale zawsze pozostaje ta nieszczęsna kultura korporacyjna, z tą jest największy problem.
I tu właśnie wyłażą wszelkie kulturowe zaszłości, które w naszym, sarmackim przypadku wyraźnie nie sprzyjają.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

