https://joemonster.org/art/50082/Dlaczeg...tatystyki_
Portal mało poważny ale artykuł już jak najbardziej.
Wiadomo, że nie da się przebadać wszystkich - ale takie badania sondażowe na losowych próbkach Polaków, prowadzone regularnie dawałyby znacznie lepsze przybliżenie skali problemu niż to co podaje rząd, gdzie wynik badań z jednego DPSu potrafi z dnia na dzień podnieść liczbę nowych przypadków o kilkadziesiąt procent.
Oczywiście to nie zastąpi diagonstyki chorych, ale pozwoli lepiej badać dynamikę zarażeń w społeczeństwie i szybciej reagować opierając się o sensowne dane, miast w ramach "musimy być ostrożni" zamykać na wszelki wypadek całą gospodarkę.
Portal mało poważny ale artykuł już jak najbardziej.
Cytat:Dlaczego – poza kilkoma przypadkami w skali całego świata – nikt nie analizuje wirusa na populacji generalnej?
Do znajomości liczby zarażonych nie potrzebujemy badać wszystkich Polaków. Wystarczy przebadać odpowiednio dobraną losową próbkę Polaków (podobnie jak bada się preferencje polityczne), szacując na jej podstawie odsetek zarażonych w całej Polsce. Kilka takich próbek co kilka dni – i możemy szacować tempo przyrostu zarażonych, uodpornionych i w krótkim czasie opracować realne prognozy przebiegu epidemii oraz – w oparciu o rzetelne dane, nie estymaty – liczyć słynny współczynnik R. Dlaczego nikt nie wykonuje w Polsce takich badań, a zamiast tego jesteśmy z samej góry bombardowani informacjami, że „nie mamy pojęcia, kiedy to się skończy”?
Obliczenie wielkości próbki [czyli ilości testów do przeprowadzenia], dającej miarodajne wyniki, nie jest niczym trudnym dla studenta po pierwszym półroczu statystyki. Przykładowy kalkulator ze strony statystyka.az.pl daje nam próbkę 239 osób (N=38m, α=1%, e=5%). Mówiąc po polsku – tyle losowo wybranych osób należy przebadać w Polsce, żeby z 99% prawdopodobieństwem oszacować liczbę zarażonych na SARS-CoV-2 z maksymalnym błędem w granicach 5%. Metoda ta jest cudowna również dlatego, że pozwala na elastyczną manipulację budżetem – dysponując większym budżetem możemy zrobić więcej testów, co pozwoli nam na osiągnięcie mniejszego marginesu błędu lub większego prawdopodobieństwa osiągniętego wyniku. A nie mając dużych pieniędzy czy wielu testów – możemy skupić się na wersji budżetowej, czyli przeprowadzić badania mniej dokładnie, ale za to taniej. Ale nawet tak uzyskane rezultaty będą o rząd wielkości lepsze i dokładniejsze niż rządowo-medialne „nie wiemy, kiedy się to skończy”.
Wiadomo, że nie da się przebadać wszystkich - ale takie badania sondażowe na losowych próbkach Polaków, prowadzone regularnie dawałyby znacznie lepsze przybliżenie skali problemu niż to co podaje rząd, gdzie wynik badań z jednego DPSu potrafi z dnia na dzień podnieść liczbę nowych przypadków o kilkadziesiąt procent.
Oczywiście to nie zastąpi diagonstyki chorych, ale pozwoli lepiej badać dynamikę zarażeń w społeczeństwie i szybciej reagować opierając się o sensowne dane, miast w ramach "musimy być ostrożni" zamykać na wszelki wypadek całą gospodarkę.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

