no to musi być ciężkie taki konflikt wewnętrzny emocji i rozumu.
Przypomniał mi się jeden kawał że wyskoczył ateista spadochroniarz z samolotu ale żadna linka od spadochronu nie zadziałała więc lecąc w dół i nie wiedząc już Co może zrobić zaczął się modlić do Boga żeby mu pomógł, jak przeżyje upadek z kilku kilometrów to stanie się gorliwym wierzącym i będzie żył zgodnie z drogą wyznaczoną przez Boga.
Będąc już blisko ziemi zahaczył jakieś gałęzie itp., a na końcu uderzył w bardzo błotniste podłoże.
Podotykał się poruszał trochę, wstał, otrzepał się, zaskoczony stwierdził, że nic mu się nie stało i powiedział do siebie na głos "człowiek w stresie to jednak głupoty wygaduje".
Przypomniał mi się jeden kawał że wyskoczył ateista spadochroniarz z samolotu ale żadna linka od spadochronu nie zadziałała więc lecąc w dół i nie wiedząc już Co może zrobić zaczął się modlić do Boga żeby mu pomógł, jak przeżyje upadek z kilku kilometrów to stanie się gorliwym wierzącym i będzie żył zgodnie z drogą wyznaczoną przez Boga.
Będąc już blisko ziemi zahaczył jakieś gałęzie itp., a na końcu uderzył w bardzo błotniste podłoże.
Podotykał się poruszał trochę, wstał, otrzepał się, zaskoczony stwierdził, że nic mu się nie stało i powiedział do siebie na głos "człowiek w stresie to jednak głupoty wygaduje".

