To o czym wspominasz, pisałem dawno temu, kiedy byłem dzieciakiem i bardziej dla jaj bawiłem się w w katolickiego fanatyka.
Już nie mówiąc o tym, że jest to Bóg, który jest absolutnie zafiksowany na punkcie własnej chwały i nie chce, by człowiek - ponoć jego dziecko - rósł w siłę i mądrość, bo wtedy choć trochę się usamodzielni, a wtedy będzie mnie odrobinę zależny od Boga, więc chwała Boga - jedyna rzecz, jaka się liczy - zostanie odrobinę zmniejszona. Widać to choćby przy wieży Babel, gdzie w Biblii jest wyraźnie jest napisane, że motywacją Boga do pomieszania języków była niechęć do tego, by ludzie się zjednoczyli, bo urosną w siłę (a interpretacja, że ludzie chcieli zbudować drabinę do nieba, by walczyć z Bogiem, dlatego słusznie ich pokarał, jest kompletnie z sufitu wzięta i sprzeczna z tekstem).
Poza tym w chrześcijaństwie człowiek nie ma prawa nie tylko decydować, co chce robić z własnym ciałem, które przecież nie należy do niego, lecz jest "świątynią Ducha Świętego", nie ma nawet prawa do własnych myśli i emocji, nawet z nich będzie rozliczany.
A człowiek ma obowiązek zawsze wychwalać Boga, nawet gdy ten zsyła/dopuszcza klęski i katastrofy. Choćbyś był pobity, zgwałcony, toczony rakiem i trądem, masz obowiązek dziękować Bogu za to, że tak bardzo Cię kocha i tak bardzo się o Ciebie troszczy, całować rękę, która Cię bije.
A nawet zgodnie z księgą, która ma być przesłaniem Boga do człowiek i jego "listem miłosnym", Bóg jest masowym mordercą przebijającym Stalina i Hitlera, który osobiście lub przez swoich sługusów wymordował całe narody (a raz nawet prawie całą ludzkość), ba nawet swoich sługusów nie oszczędzał i zabijał ich za takie drobiazgi jak ofiarowanie nie takiego kadzidła czy szemranie z powodu trudnych warunków.
No i o założenie, że Bóg kocha nas najbardziej na świecie i każda inna miłość jest przy tym niczym. Na świecie jest pełno ludzi, którzy poświęcają się dla innych, całe życie im pomagają, trudzą się... ale zawsze będą poniżej Boga, który jest wszechmocny i mógłby pomagać ludziom bez najmniejszego wysiłku, ale jeśli to robi, to od wielkiego dzwonu w ramach "cudów" i to po to, żeby ludzie poznali jego chwałę. Dlaczego mam kochać rodziców mniej od Boga, czy wręcz "mieć ich w nienawiści" jak mówił ten psychopata Jezus, skoro oni tyle dla mnie poświęcili, zawsze byli przy mnie, okazują mi mi swoją miłość, podczas gdy Bóg nie podejmuje żadnego wysiłku na moją rzecz? Że co? Umarł za mnie? No tak, odwieczny szantaż emocjonalny, zamknij ryj, bo Jezus umarł za ciebie, tak cię kocha. Opowieść o odkupieniu nie jest najpiękniejszą historią na świecie, to czysty absurd. Dlaczego wszechmocny Bóg nie mógł po prostu wybaczyć ludziom grzechów, musiał składać siebie samego sobie w ofierze? Tak, wspominałeś o koncepcji Christus Victor, gdzie chodzi bardziej o zwyciestwo nad śmiercią... Ale to nic nie zmienia, przecież mógł ją pokonać jednym słowem. Po co ta krwawa pokazówka? Chyba właśnie po to, by wzbudzać w ludziach poczucie winy "Oooo, jesteś takim grzesznikiem, że Jezus umarł za ciebie, popatrz no, jak on cię kocha, normalnie". No i w ogóle tak koncepcja, że człowiek, obojętnie jak dobry, jest plugawym grzesznikiem, który bez łaski Bożej zasługuje na wieczną mękę. Dobra nowina? To jest najbardziej ponura nowina, jaką sobie można wyobrazić! Nowina, że światem rządzi Bóg tak małostkowy, że jest gotów posłać cię na wieczne męki za niewłaściwe myśli, albo nawet za coś, co zrobili twoi przodkowie i żeby łaskawie nie potępiać choć części ludzkości jego syn cierpiał i umarł, ale nawet to w pełni nie uśmierzyło gniewu tego potwora i unikniesz potępiania tylko jeśli będziesz bezustannie przepraszał go i pokutował za wszystkie te głupoty, które on uznaje za grzech. Aha, poza tym powinieneś z utęsknieniem czekać na dzień, w którym Bóg ześle na ziemie zarazy, potwory i klęski żywiołowe, aby oczyścić ją z tych, których uznaje za godnych potępienia i zesłać ich do piekła, ale ty, jeśli będziesz wystarczająco pokornie błagał go o łaskę, dostąpisz zbawienia, polegającego na takim praniu mózgu, że przez wieczność nie będziesz w stanie nawet pomyśleć niczego sprzecznego z wolą Boga i nie będzie Cię obchodziło, że twoi krewni i przyjaciele smażą się w piekle, tylko będziesz pogrążony w wiecznej ekstazie, jak szczur z elektrodą w mózgu.
I pewnie znowu napiszesz "Ale Ty sobie wymyśliłeś te prawdziwe chrześcijaństwo". To napisz, konkretnie, w czym się mylę, w czym to co, piszę jest sprzeczne z doktryną chrześcijańską. TO jest właśnie ta doktryna, z tą tylko różnicą, że chrześcijaństwo te wszystkie okropności podaje jako coś pięknego i wspaniałego.
Cytat:Zatem Twoje chrześcijaństwo było i jest antyhumanistycznym wynaturzeniem. Prawdziwego chrześcijaństwa, jak dotychczas nie poznałeś.Ale chrześcijaństwo jest antyhumanistycznym wynaturzeniem. Sama koncepcja grzechu pierworodnego - Bóg, który stwarza świat, w którym na to, czy ktoś zostanie potępiony na wieki ma jakikolwiek wpływ czyn jego przodków, jest kwintesencją zaprzeczenia sprawiedliwości i miłosierdzia. Zresztą, wszechwiedzący Bóg, który stwarza ludzi z góry wiedząc, że część z nich potępi, jest potworem.
Już nie mówiąc o tym, że jest to Bóg, który jest absolutnie zafiksowany na punkcie własnej chwały i nie chce, by człowiek - ponoć jego dziecko - rósł w siłę i mądrość, bo wtedy choć trochę się usamodzielni, a wtedy będzie mnie odrobinę zależny od Boga, więc chwała Boga - jedyna rzecz, jaka się liczy - zostanie odrobinę zmniejszona. Widać to choćby przy wieży Babel, gdzie w Biblii jest wyraźnie jest napisane, że motywacją Boga do pomieszania języków była niechęć do tego, by ludzie się zjednoczyli, bo urosną w siłę (a interpretacja, że ludzie chcieli zbudować drabinę do nieba, by walczyć z Bogiem, dlatego słusznie ich pokarał, jest kompletnie z sufitu wzięta i sprzeczna z tekstem).
Poza tym w chrześcijaństwie człowiek nie ma prawa nie tylko decydować, co chce robić z własnym ciałem, które przecież nie należy do niego, lecz jest "świątynią Ducha Świętego", nie ma nawet prawa do własnych myśli i emocji, nawet z nich będzie rozliczany.
A człowiek ma obowiązek zawsze wychwalać Boga, nawet gdy ten zsyła/dopuszcza klęski i katastrofy. Choćbyś był pobity, zgwałcony, toczony rakiem i trądem, masz obowiązek dziękować Bogu za to, że tak bardzo Cię kocha i tak bardzo się o Ciebie troszczy, całować rękę, która Cię bije.
A nawet zgodnie z księgą, która ma być przesłaniem Boga do człowiek i jego "listem miłosnym", Bóg jest masowym mordercą przebijającym Stalina i Hitlera, który osobiście lub przez swoich sługusów wymordował całe narody (a raz nawet prawie całą ludzkość), ba nawet swoich sługusów nie oszczędzał i zabijał ich za takie drobiazgi jak ofiarowanie nie takiego kadzidła czy szemranie z powodu trudnych warunków.
No i o założenie, że Bóg kocha nas najbardziej na świecie i każda inna miłość jest przy tym niczym. Na świecie jest pełno ludzi, którzy poświęcają się dla innych, całe życie im pomagają, trudzą się... ale zawsze będą poniżej Boga, który jest wszechmocny i mógłby pomagać ludziom bez najmniejszego wysiłku, ale jeśli to robi, to od wielkiego dzwonu w ramach "cudów" i to po to, żeby ludzie poznali jego chwałę. Dlaczego mam kochać rodziców mniej od Boga, czy wręcz "mieć ich w nienawiści" jak mówił ten psychopata Jezus, skoro oni tyle dla mnie poświęcili, zawsze byli przy mnie, okazują mi mi swoją miłość, podczas gdy Bóg nie podejmuje żadnego wysiłku na moją rzecz? Że co? Umarł za mnie? No tak, odwieczny szantaż emocjonalny, zamknij ryj, bo Jezus umarł za ciebie, tak cię kocha. Opowieść o odkupieniu nie jest najpiękniejszą historią na świecie, to czysty absurd. Dlaczego wszechmocny Bóg nie mógł po prostu wybaczyć ludziom grzechów, musiał składać siebie samego sobie w ofierze? Tak, wspominałeś o koncepcji Christus Victor, gdzie chodzi bardziej o zwyciestwo nad śmiercią... Ale to nic nie zmienia, przecież mógł ją pokonać jednym słowem. Po co ta krwawa pokazówka? Chyba właśnie po to, by wzbudzać w ludziach poczucie winy "Oooo, jesteś takim grzesznikiem, że Jezus umarł za ciebie, popatrz no, jak on cię kocha, normalnie". No i w ogóle tak koncepcja, że człowiek, obojętnie jak dobry, jest plugawym grzesznikiem, który bez łaski Bożej zasługuje na wieczną mękę. Dobra nowina? To jest najbardziej ponura nowina, jaką sobie można wyobrazić! Nowina, że światem rządzi Bóg tak małostkowy, że jest gotów posłać cię na wieczne męki za niewłaściwe myśli, albo nawet za coś, co zrobili twoi przodkowie i żeby łaskawie nie potępiać choć części ludzkości jego syn cierpiał i umarł, ale nawet to w pełni nie uśmierzyło gniewu tego potwora i unikniesz potępiania tylko jeśli będziesz bezustannie przepraszał go i pokutował za wszystkie te głupoty, które on uznaje za grzech. Aha, poza tym powinieneś z utęsknieniem czekać na dzień, w którym Bóg ześle na ziemie zarazy, potwory i klęski żywiołowe, aby oczyścić ją z tych, których uznaje za godnych potępienia i zesłać ich do piekła, ale ty, jeśli będziesz wystarczająco pokornie błagał go o łaskę, dostąpisz zbawienia, polegającego na takim praniu mózgu, że przez wieczność nie będziesz w stanie nawet pomyśleć niczego sprzecznego z wolą Boga i nie będzie Cię obchodziło, że twoi krewni i przyjaciele smażą się w piekle, tylko będziesz pogrążony w wiecznej ekstazie, jak szczur z elektrodą w mózgu.
I pewnie znowu napiszesz "Ale Ty sobie wymyśliłeś te prawdziwe chrześcijaństwo". To napisz, konkretnie, w czym się mylę, w czym to co, piszę jest sprzeczne z doktryną chrześcijańską. TO jest właśnie ta doktryna, z tą tylko różnicą, że chrześcijaństwo te wszystkie okropności podaje jako coś pięknego i wspaniałego.

