Adeptus napisał(a): Oczywiście, że mi zależy. Bardzo zależy. To była ironia. Przepraszam, widocznie jestem za głupi, by jej używać.A może ja jestem, nie tyle za głupi, ale atypowy, żeby ją zrozumieć.
Cytat:Nie, nie odniosłeś. Zapytałeś, jak odróżniam człowieka zabitego od Boga od tego nie zabitego przez Boga. Odpowiedziałem, że do tych pierwszych zaliczam tych, których według Biblii zabił sam Bóg. Nie odpowiedziałeś na to.W moim pytaniu chodziło mi o to, że Bóg w ogóle dopuszcza śmiertelność ludzką. Fakt, że człowiek jest w swoim postlapsarnym stanie śmiertelny jest zgodny z Wolą Boga. Zatem moją babcię tak samo „zabił Bóg”, jak Nadaba i Abihu. Może mniej widowiskowo i w sposób, do ktorego się przyzwyczailiśmy, jednak nie widzę sensu oceniać tamtego aktu w oderwaniu od w ogóle śmiertelności ludzkiej.
Cytat:Nie odpowiedziałeś też np. na mój zarzut, że religia zmusza człowieka do kochania Boga, który mu nie pomaga, a jeśli już to bez żadnego wysiłku, bardziej np. od rodziców, którzy poświęcają wiele wysiłku, by człowiekowi pomagać.No wysiłek, jaki Bóg poniósł zawiera się we Wcieleniu. Poza tym Bóg nie mógł ponieść „wysiłku”, bo jest beznamiętny.
Cytat:Nie odniosłeś się do zarzutu, że religia zmusza człowieka do tego, żeby wielbił i dziękował Bogu, nawet jeśli ten zsyła na niego/dopuszcza (wychodzi na jedno w przypadku wszechwiedzącej i wszechmocnej istoty) same nieszczęścia.A są tacy, których spotykają same nieszczęścia?
