Przenoszę się z postem o LGTB do właściwego tematu.
Adam M. napisał
Stary dobry zwyczaj stanowi, że dla dyskusji z kimś trzeba go rozumieć. Przynajmniej normalnie o braku zrozumienia napisałeś. Myślę, że podobnie jak większość rozumujesz według określone narracji medialnej (bez urazy). Te kryteria sprowadzają się do widzenia problemu jedynie poprzez unieszczęśliwianie, tępienia, prześladowanie jednych przez drugich, czyli jak napisał w chwili natchnienia pewien user - spuszczania w kiblu. To nie są żadne argumenty merytoryczne, lecz takie szantażyki emocjonalne w stylu - oj, oj jaki ty jesteś zły i niedobry, bo ich nie lubisz etcet. Tymczasem zupełnie nie o to chodzi.
Wróćmy do artykułu z WSJ. Dotyczy on tzw zmiennopłciowców oraz zaburzeń z tego tytułu wśród dzieci w okresie dojrzewania. Piszą wprost, że istnieją tylko dwie płcie. Zastępowanie obiektywnej biologii subiektywną tożsamością płciowej jest niebezpiecznym błędem. Jako przykład podany jest sport z desantem mężczyzn, którym ubzdurało się, że są babami lub cwanie robią na tam karierę. Z nimi silne niewiasty nie mają żadnych szans szans. Dalej piszą o dzieciach niszczonych lekami "dla kupienia czasu", interwencjami medycznymi, czyli patologiach prowadzących do bezpłodności. Podali, że większość dziewcząt wychodzi z tego, co akurat jest naturalne. Wynika to z wrodzonej silnej biologii organizmu kobiety. A co z chłopcami? Tu milczenie, można się domyśleć dlaczego (jeśli kto chce). Widać nie wychodzą tak łatwo z zaburzeń, skutki muszą być gorsze. To są namacalne nieszczęścia.
Banalne pytanie brzmi:
Z jakiego powodu można tak błądzić odrzucając naukę?
Na podstawie przyjęcia innej fałszywej nauki, a właściwie zwykłej szarlatanerii - gender. Tam wymyśla się dziwactwa typu "płeć kulturowa", czy fikcje w postaci entej płci. Do tego każą jeszcze traktować to na serio. Autorzy nie ruszają tematu, bo mogliby się narazić wpływowym kręgom LGTB dla których paranaukowy gender jest uwiarygodnieniem. Zmiennopłciowość jest kolejnym etapem procesu, który rozpoczął się od afirmacji homoseksualizmu. Tego autorzy nie widzą lub nie chcą, uważając społeczną akceptacje homoseksualizmu za rzecz pozytywną. Dynamika społeczna nie jest statyczna i proces będzie się posuwał do przodu lub się cofał.
Wieloletnie obserwacje z różnych stron świata wskazują, że stale wzrasta liczba osób LGBT.: dzieje się tak w USA, Wielkiej Brytanii, Australii, ale także Chinach. Trendy te dotyczą zwłaszcza osób młodych, które dopiero odkrywają swoją seksualność. Skokowo wzrasta także liczba dzieci i młodzieży z podejrzeniami lub już z diagnozą zaburzeń tożsamości płciowej (Szwecja, Wlk. Brytania – wzrost w ciągu dekady o ponad 1000%!) Wiodące towarzystwa branżowe nie orzekły dominujących wrodzonych źródeł homo- czy transseksualizmu. Co to oznacza? Bardzo prawdopodobny jest wniosek o indukowaniu „innych” orientacji u młodego pokolenia, a nie wyłącznie zwiększającej się „otwartości” do przyznawania się do nich.
Całość.
Afirmacyjna propaganda robi swoje, ilość ludzi z zaburzeniami przyrasta. Jeśli kto chce uznać to za rzecz dobrą, ok. Ja uznaję za fatalną, ponieważ ci ludzie mają później gorzej w życia, zwłaszcza sami ze sobą. Te środowiska z kultem młodości i seksu niczego w życiu nie dadzą. Tu jeszcze cytat:
Być może działa tu także prawo pierwszego doświadczenia (wdrukowania), skoro wg badań K. Imielińskiego (1963 za Lew-Starowicz i Lew -Starowicz 1999, s. 23), wiemy, że im wcześniej nastąpiło uwiedzenie homoseksualne, tym większy był komponent późniejszego homoseksualizmu (uwiedzenie przed: 12,15,18 r.ż to kontakty homoseksualne w tych grupach obecnie: 31%, 22%, 15%). Z innych polskich badań wiemy, że do współżycia homoseksualnego dochodziło zaraz po pierwszym współżyciu heteroseksualnym (badania Badania Jaczewskiego i Radomskiego z 1979 r., gdzie głównym powodem współżycia homoseksualnego była ciekawość – w 27%)
Bez tych badań wiedziano od dawien dawna, że jak młodego chłopaka się spieprzy, to najgorsza rzecz jaka można mu zrobić. W Polsce jest silny opór (jeszcze) przed penetrowaniem przez środowiska LGTB szkolnej młodzieży w okresie dojrzewania. To zawsze jakaś ochrona.
Właśnie podałeś przyczynę dla której mogło dojść do wynaturzeń na taką skalę. Akceptacja rzeczy niewłaściwych przez społeczeństwa, brak zdroworozsądkowego myślenia pogodzenie się z czymś prowadzi do tego co powyżej. I jak najbardziej można też o tym nie myśleć, mieć spokój.
Adam M. napisał
Cytat:Przeczytalem wszystko 2 razy i dalej nie bardzo rozumiem o co ci Gladiatorze chodzi, jaka jest glowna idea tego co chcesz przekazac. Moze jeszcze raz na jablkach to wytlumaczysz nierozgarnietym ( w tym piszacemu ), bo ni cholery nie tylko nie lapie o co chodzi ale z czym sie laczy sprawa ludzi LGBT.
Moge tylko odniesc sie do tych ludzi i powiedziec jak ja ich widze:
Tak jak chyba Kmat napisal powinni oni zanikac, poniewaz z ich zwiazkow dzieci sie nie rodza, rzeczywistosc jest jednak inna. W przeszlosci ci ludzie wystepowali mniej wiecej w tym samym niewelkim % co obecnie i wystepuja dalej i najwyrazniej w przyszlosci tez beda wystepowac. Wiec uwazam ich istnienie za normalnosc. Po prostu normalna ludzka populacja zawiera jakis % ludzi o innej niz wiekszosci orientacji i tak sie dzieje niezaleznie od tego co robimy.
Czy ich zwalczamy, czy wynosimy pod niebiosa to po prostu pojawiaja sie w niewielkiej ilosci.
Stary dobry zwyczaj stanowi, że dla dyskusji z kimś trzeba go rozumieć. Przynajmniej normalnie o braku zrozumienia napisałeś. Myślę, że podobnie jak większość rozumujesz według określone narracji medialnej (bez urazy). Te kryteria sprowadzają się do widzenia problemu jedynie poprzez unieszczęśliwianie, tępienia, prześladowanie jednych przez drugich, czyli jak napisał w chwili natchnienia pewien user - spuszczania w kiblu. To nie są żadne argumenty merytoryczne, lecz takie szantażyki emocjonalne w stylu - oj, oj jaki ty jesteś zły i niedobry, bo ich nie lubisz etcet. Tymczasem zupełnie nie o to chodzi.
Wróćmy do artykułu z WSJ. Dotyczy on tzw zmiennopłciowców oraz zaburzeń z tego tytułu wśród dzieci w okresie dojrzewania. Piszą wprost, że istnieją tylko dwie płcie. Zastępowanie obiektywnej biologii subiektywną tożsamością płciowej jest niebezpiecznym błędem. Jako przykład podany jest sport z desantem mężczyzn, którym ubzdurało się, że są babami lub cwanie robią na tam karierę. Z nimi silne niewiasty nie mają żadnych szans szans. Dalej piszą o dzieciach niszczonych lekami "dla kupienia czasu", interwencjami medycznymi, czyli patologiach prowadzących do bezpłodności. Podali, że większość dziewcząt wychodzi z tego, co akurat jest naturalne. Wynika to z wrodzonej silnej biologii organizmu kobiety. A co z chłopcami? Tu milczenie, można się domyśleć dlaczego (jeśli kto chce). Widać nie wychodzą tak łatwo z zaburzeń, skutki muszą być gorsze. To są namacalne nieszczęścia.
Banalne pytanie brzmi:
Z jakiego powodu można tak błądzić odrzucając naukę?
Na podstawie przyjęcia innej fałszywej nauki, a właściwie zwykłej szarlatanerii - gender. Tam wymyśla się dziwactwa typu "płeć kulturowa", czy fikcje w postaci entej płci. Do tego każą jeszcze traktować to na serio. Autorzy nie ruszają tematu, bo mogliby się narazić wpływowym kręgom LGTB dla których paranaukowy gender jest uwiarygodnieniem. Zmiennopłciowość jest kolejnym etapem procesu, który rozpoczął się od afirmacji homoseksualizmu. Tego autorzy nie widzą lub nie chcą, uważając społeczną akceptacje homoseksualizmu za rzecz pozytywną. Dynamika społeczna nie jest statyczna i proces będzie się posuwał do przodu lub się cofał.
Wieloletnie obserwacje z różnych stron świata wskazują, że stale wzrasta liczba osób LGBT.: dzieje się tak w USA, Wielkiej Brytanii, Australii, ale także Chinach. Trendy te dotyczą zwłaszcza osób młodych, które dopiero odkrywają swoją seksualność. Skokowo wzrasta także liczba dzieci i młodzieży z podejrzeniami lub już z diagnozą zaburzeń tożsamości płciowej (Szwecja, Wlk. Brytania – wzrost w ciągu dekady o ponad 1000%!) Wiodące towarzystwa branżowe nie orzekły dominujących wrodzonych źródeł homo- czy transseksualizmu. Co to oznacza? Bardzo prawdopodobny jest wniosek o indukowaniu „innych” orientacji u młodego pokolenia, a nie wyłącznie zwiększającej się „otwartości” do przyznawania się do nich.
Całość.
Afirmacyjna propaganda robi swoje, ilość ludzi z zaburzeniami przyrasta. Jeśli kto chce uznać to za rzecz dobrą, ok. Ja uznaję za fatalną, ponieważ ci ludzie mają później gorzej w życia, zwłaszcza sami ze sobą. Te środowiska z kultem młodości i seksu niczego w życiu nie dadzą. Tu jeszcze cytat:
Być może działa tu także prawo pierwszego doświadczenia (wdrukowania), skoro wg badań K. Imielińskiego (1963 za Lew-Starowicz i Lew -Starowicz 1999, s. 23), wiemy, że im wcześniej nastąpiło uwiedzenie homoseksualne, tym większy był komponent późniejszego homoseksualizmu (uwiedzenie przed: 12,15,18 r.ż to kontakty homoseksualne w tych grupach obecnie: 31%, 22%, 15%). Z innych polskich badań wiemy, że do współżycia homoseksualnego dochodziło zaraz po pierwszym współżyciu heteroseksualnym (badania Badania Jaczewskiego i Radomskiego z 1979 r., gdzie głównym powodem współżycia homoseksualnego była ciekawość – w 27%)
Bez tych badań wiedziano od dawien dawna, że jak młodego chłopaka się spieprzy, to najgorsza rzecz jaka można mu zrobić. W Polsce jest silny opór (jeszcze) przed penetrowaniem przez środowiska LGTB szkolnej młodzieży w okresie dojrzewania. To zawsze jakaś ochrona.
Cytat:Mozna miec o to pretensje do natury, czy Boga ze taka a nie inna populacje ludzka stworzyl, albo mozna to zaakceptowac i przestac o tym myslec.
Ja to zaakceptowalem kilkadziesiat lat temu i po prostu przestalo to byc dla mnie problemem.
Właśnie podałeś przyczynę dla której mogło dojść do wynaturzeń na taką skalę. Akceptacja rzeczy niewłaściwych przez społeczeństwa, brak zdroworozsądkowego myślenia pogodzenie się z czymś prowadzi do tego co powyżej. I jak najbardziej można też o tym nie myśleć, mieć spokój.

