Nie byłoby żadnego skutku, bo tym się nie można zarazić, albo było by odwrotnie. Co więcej zapewne ilość alkoholu i wyjaranych szlugów wcale nie spadła w czasie koronawirusa. Nawet więcej. Zapewne skończyło by się to chlaniem, ćpaniem i paleniem na umór, bo "na coś trza umrzyć".
Sebastian Flak

