Ze strony apologetów spotkałem się z takim tłumaczeniem wszechwiedzy Boga, że nie ma pewności, który scenariusz w danym świecie będzie miał miejsce, ale zna za to każdą możliwość. To tak jakby Genialny Analityk znał każdą możliwość ruchu piłeczki golfowej, znał każdy możliwy wariant wiatru, każdy ruch powietrza, każdy rodzaj uchwytu kija golfowego, każdy układ ciała uderzającego, ale istnieje także możliwość, że golfista tuż przed uderzeniem zawróci i postanowi, że jednak pójdzie grać w kręgle. Co się dokładnie wydarzy zależy od wolnej woli zawodnika.
Ja w odpowiedzi na to mam obraz Genialnego Analityka raczej jako jakiegoś Supermena, który gdyby obserwował uderzenie golfisty byłby wstanie owinąć się w pelerynę i liniowo cofnąć w czasie, napisać na karteczce rezultat, karteczkę zakleić w kopercie, a po wszystkim otworzyć wiadomość i udowodnić własną racje.
Podobno same takie oczekiwania i postrzeganie rzeczywistości jest już pretensjonalne i świadczy o niecnych intencjach. Ja myślę, że problemy teologów z określaniem przymiotów Boga poza tym, że "istnieje" zaczynają się od samego początku.
Ja w odpowiedzi na to mam obraz Genialnego Analityka raczej jako jakiegoś Supermena, który gdyby obserwował uderzenie golfisty byłby wstanie owinąć się w pelerynę i liniowo cofnąć w czasie, napisać na karteczce rezultat, karteczkę zakleić w kopercie, a po wszystkim otworzyć wiadomość i udowodnić własną racje.
Podobno same takie oczekiwania i postrzeganie rzeczywistości jest już pretensjonalne i świadczy o niecnych intencjach. Ja myślę, że problemy teologów z określaniem przymiotów Boga poza tym, że "istnieje" zaczynają się od samego początku.
Stop andromedyzacji Drogi Mlecznej!


