Były szef PKW podsumowuje co spartolił PiS w sprawie wyborów.
Ciąg dalszy poświęcony PiS-owskiej kontynuacji PZPR. Z dedykacją dla bombombom
Cytat:Wybory prezydenckie 2020. Były szef PKW: to kuriozalna sytuacja
- To kuriozalna sytuacja, że w porozumieniu między Jarosławem Kaczyńskim a Jarosławem Gowinem wyznaczono rolę poszczególnych konstytucyjnych organów, czyli co ma zrobić marszałek Sejmu oraz Sąd Najwyższy - komentuje w rozmowie z Onetem sędzia Wojciech Hermeliński.
Jego zdaniem, ani Gowin, ani Kaczyński nie mogą wydawać tego rodzaju dyspozycji.
- W żadnym demokratycznym kraju nikt nie może wydawać dyspozycji Sądowi Najwyższemu. Nawet jeśli co do izby SN, która będzie w tej sprawie orzekała, są zarzuty, ale jednak jest to Sąd Najwyższy - zaznacza były szef Państwowej Komisji Wyborczej.
Sędzia Hermeliński zwraca uwagę na kolejny paradoks: wybory, które będą, ale się nie odbędą.
- To kolejny skutek nieudolnej polityki obozu rządzącego i zwalanie teraz winy na Senat i Państwową Komisję Wyborczą nic nie pomoże. To Sejm powinien w sposób przyzwoity przeprowadzić postępowanie tak, jak nakazują przepisy, a wtedy Senat nie musiałby tego naprawiać. Wyborów nie będzie, choć formalnie one obwiązują, tak samo, jak obowiązuje cisza wyborcza, która zacznie się w sobotę. To wynika z kodeksu - tłumaczy prawnik.
Jak mówi, zupełnie niepotrzebne jest angażowanie w sprawę wyborów Sądu Najwyższego, gdyż należy to do kompetencji wyłącznie Marszałka Sejmu RP.
- Nie bardzo widzę rolę Sądu Najwyższego w orzekaniu ws. wyborów, które się nie odbyły, bo przecież nie będzie żadnych wyników. Taką decyzję należało podjąć przed wyborami i to jest rola marszałka Sejmu, który powinien wydać postanowienie stwierdzające nieważność decyzji z 5 lutego i wydać nowe postanowienie wyznaczające termin wyborów - analizuje sędzia Hermeliński.
- Angażowanie SN nie ma tutaj zastosowania. Jeżeli jednak wpłyną do Sądu jakiekolwiek dokumenty, nie powinien on w ogóle na nie reagować i po prostu umorzyć postępowanie. Całe to przygotowanie było żenujące. Obecna ustawa, która została przyjęta dzisiaj przez Sejm, nadaje się do kosza. Zapewne pan prezydent ją podpisze, nie bacząc nawet na to, co w niej jest zapisane - ocenia prawnik.
Wybory prezydenckie. "Kompromitacja"
Analizując przyczyny, które doprowadziły do obecnej sytuacji, b. szef PKW zwraca uwagę, że w ostatnim czasie to nic nowego i było naturalną konsekwencją tego, co dzieje się w polskim wymiarze sprawiedliwości w ostatnich latach.
- Jeżeli psuje się Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa i Państwową Komisję Wyborczą, to trudno się dziwić, że efekt jest, jaki jest. Procedowanie w taki sposób, naruszanie wszelkich możliwych przepisów - na czele z Konstytucją - doprowadziło do takiej sytuacji, jaką teraz mamy - ocenia Hermeliński.
- Pani marszałek stosunkowo wcześnie podjęła decyzję o wyznaczeniu terminu wyborów, bo już 5 lutego. Natomiast jeśli chodzi o tzw. ustawę kopertową, która wprowadziła to całe zamieszanie, ona została uchwalona 5 kwietnia, czyli na miesiąc przed wyborami. Gdyby zrobiono to miesiąc wcześniej i to porządnie, tak by Senat nie musiał wprowadzać poprawek, ustawa byłaby uchwalona na początku marca. Mielibyśmy dużo więcej czasu niż teraz i można by było przygotować wybory - dodaje.
Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego staje jednak w obronie Państwowej Komisji Wyborczej i jej roli w przygotowaniach tegorocznych wyborów prezydenckich.
- Wybory powinny zostać w kompetencji PKW, a nie ministra aktywów państwowych, który nie ma z nimi nic wspólnego. Przewidywałem, że wina ze strony rządzących będzie teraz przerzucana na PKW i Senat, ale ta narracja nie ma żadnego sensu. Zresztą dziś PKW nie jest organem sędziowskim, a politycznym. Zresztą ustawodawca powinien uderzyć się w pierś i przyznać, że przygotowano fatalną ustawę. To, co dziś dzieje się z wyborami to naprawdę kompromitacja - ocenia w rozmowie z Onetem.
Wojciech Hermeliński ma jednak nadzieję, że rządzący znajdą wyjście z tej sytuacji.
- Jedynym, moim zdaniem, wyjściem jest wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Władza się przed tym broni stosując jakieś zupełnie bzdurne argumenty, że to poskutkowałoby stanem wojennym z lat 80. To naprawdę nie do wiary, że można taką narrację powtarzać - dodaje sędzia.
/onet
Ciąg dalszy poświęcony PiS-owskiej kontynuacji PZPR. Z dedykacją dla bombombom
Cytat:Komunistyczni prokuratorzy u Ziobry i Święczkowskiego
Prominentni śledczy w Prokuraturze Krajowej należeli w przeszłości do PZPR i komunistycznego Stronnictwa Demokratycznego. Za "dobrej zmiany" niektórzy z nich dostali stanowiska dyrektorskie lub awansowali.
Zaprowadzając nowe porządki w sądownictwie, PiS chętnie przywoływał argument o czyszczeniu polskiego wymiaru sprawiedliwości z „komunistycznych złogów”. Argumentem dotyczącym komunistycznych korzeni sędziów, zwłaszcza w SN, posługiwali się chętnie premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Aby dostać łatkę „komunistycznego sędziego” czy „partyjnego aktywisty” „uwikłanego w system komunistyczny”, wystarczyło już samo uzyskanie nominacji sędziowskiej za komuny lub wcześniejsza przynależność do PZPR.
/GazWyb
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

