Inky napisał(a):ZaKotem napisał(a):Gladiator napisał(a): W rzeczywistości nie ma możliwości powielenia modelu lat pięćdziesiątych, świat jest nieco inny. Chodzi jedynie o to, aby wartości znalazły swoje miejsce. Tu dochodzimy właśnie do skutków wirusa. Popularna stała się praca zdalnie - internetowa bez wychodzenia z domu. Co ciekawe ilość szukających nieruchomości w postaci domu, działki wzrosła do 31% w marcu do 42% w kwietniu. Oznacza to, że prawdopodobnie sporo tej pracy domowej zostanie na stałe i dom pod miastem nie oznacza uciążliwych i czasochłonnych dojazdów do pracy lub mniejszy ich zakres. To zaś pozwoli wielu żonom (oczywiście tym co chcą) zająć się lepiej domem. Zyska się więcej czasu oraz możliwość swobodnego zadań służbowych.
No ale przecież mężom też pozwoli. Przecież w ogóle "wychodzenie do pracy" to jest względnie nowoczesna, XIX-wieczna koncepcja, przez tysiące lat i mężczyźni, i kobiety pracowali w domu lub koło domu. Praca zdalna umożliwia nowoczesnym mieszczuchom powrót do trybu życia Małorolnych. Nie widzę tu w ogóle żadnego związku z jakimiś genderami.
Te wyniki wypadałoby jednak pokazać w perspektywie przynajmniej kilkuletniej bo możliwe, że ludzie z bloków po prostu lubią się rozglądać za domem kiedy poprawia się pogoda za oknem. Niemniej, te rozważania dotyczą nie tak dużej grupy osób, które pracować zdalnie w ogóle mogą na tym etapie rozwoju technologicznego a w tej grupie jest bardzo dużo osób, które wolą pracować w biurze bo w domu nie mogą się skupić albo praca im się rozłazi na cały dzień przerywana pod coraz to nowszymi pretekstami. Praca umysłowa to jednak nie jest praca na roli. Nie spodziewałbym się tutaj wielkich rewolucji bez rewolucji technologicznej wpierw.
W zasadzie tak, dotyczyć to może części społeczeństwa. Przedstawione w linku głosy żon w dawnym stylu są pojedyncze, niemniej wzbudzają zainteresowanie. Do tego taki w tym ambaras, aby dwoje chciało na raz. To do przykładu Wielkiej Brytanii opisanego przez kmat. Tu jednak musiałyby zajść głębokie zmiany wymuszone czymś więcej niż koronawius. To zainteresowanie blogerkami ma swoje powody.
Cytat:Czy czytała pani "Mistykę kobiecości" Betty Friedan? Ona pokazuje, jak kobiety odrzuciły model matek
i poszły za męskim modelem życia, bo to on daje dziś dowartościowanie. Mam wiele pacjentek, które tworzyły tożsamość przez pryzmat roli zawodowej. Mają wysoką samoocenę, są świadome własnych kompetencji, potrafią kierować zespołem, delegować zadania. A kiedy zaczynamy rozmawiać o życiu prywatnym, nagle profesjonalistce brakuje słów. Zmienia jej się głos. Siedzi przede mną dziewczynka, zagubiona, niepewna siebie. Nie wie, nie potrafi.
Całość.
Po prostu przebijanie "szklanego sufitu", walenie się z chłopami, pokazywanie co to nie ja, ma swój koszt - jest nim degradacja własnej sfery kobiecości. Życia niezgodnego ze swoją naturą. Do tego o czym nie mówi się w wywiadzie zachodzi pewna naturalna korelacja. Jeśli niewiasta ulokuje swoje emocje w pracy, to zbraknie ich na dom, który staje się zimnym domem. Co najwyżej będzie mówić o równouprawnieniu, on ma zrobić. Tyle tylko, że to ona posiada ku temu wszystkie predyspozycje i nie jest to wymienne jak zajmowanie się ścieraniem kurzu, czy myciem naczyń. Każdy chcący mieć prawdziwy dom dla własnego dobra i swojej przyszłej rodziny, powinien wybadać kandydatkę na małżonkę pod kątem lokowania emocji. W chwilach zakochania jest to trudne, niemniej zawsze warto odwołać się do rozumu.
Zacytowałem jedną z blogerek: Przekonać nas, że pozostanie w domu z dziećmi i mężem jest opresyjne, a praca dla obcych ludzi to wolność.
Zachęta i okoliczności sprzyjające lokowaniu zwłaszcza wszystkich emocji w pracy kosztem życia jest zwykłym wykorzystywaniem. Jeśli są specjalne kredyty biznesowe dla kobiet, udogodnienia, medialne forowanie, to nie dla ich dobra. Jesteśmy w trakcie procesu rozpoczętego jeszcze w latach sześćdziesiątych, który teraz ma nazwę zrównoważonego rozwoju. To dla rozwijania gospodarek, budowy potężnych korpo jest to potrzebne, nie o czyjeś dobro tu chodzi. Rzecz w tym, że dalsze zwiększanie konsumpcji przestaje być atrakcyjne. Na początku zawsze są pojedyncze jednostki, potem dopiero mogą być tłumy. Atutem do choćby częściowej zmiany kierunku są sztuczność w stosunku do natury narzuconych rozwiązań, ich koszty dla kobiet oraz zmęczenie cywilizacyjno - konsumpcyjne. Wiele tu jednak zależeć będzie od męskiej części społeczeństwa, choćby pozbycia się zachowań opisanych przez kmat.
Dałbym pewne szanse ku temu...
Lumberjack zapodał w linku
Cytat:Francja i Niemcy zintensyfikowały prace nad wspólną inicjatywą, zmierzającą do zabezpieczenia strategicznie ważnych gałęzi gospodarki przed wykupem przez podmioty spoza państw UE. Dzwonkiem alarmowym była próba wrogiego przejęcia Nokii w marcu tego roku. Wzrasta więc kontrola zagranicznych inwestycji i ochrona przed wymuszonym transferem technologii.Fascynujące! A Polaczkom przez lata wmawiano, że sprzedanie, oddanie wszystkiego choćby za bezcen jest przejawem nowoczesności, kapitału "bez narodowości" i w ten sposób stajemy się prawdziwymi Europejczykami. Kto był przeciw, to zacofany homo sovieticus, wyznawca "spizkowych" teorii etcet. Teraz z tych samych miejsc płyną zupełnie inne sygnały. Ach popatrz, popatrz, popatrz....

