Gawain napisał(a): No tutaj mamy bezobjawowość, względną łagodność wirusa i podobieństwa do gryp i przeziębień, także już kilkanaście procent może być odpornych. Wcale bym się nie zdziwił jakby do jesieni wirus został "zaenklawiony" i występował wyspami, aż do zupełnego przyswojenia. Ciekawe to jest to, że Stary Świat daje se radę, a Nowy ma sporo gorzej.
Zakładając dziesięciokrotne zaniżenie wykrywalności na ten moment przechorowało u nas wirusa jakieś 0.6% populacji. Aby osiągnąć 12% musielibyśmy mieć zaniżoną wykrywalność jakieś 200 razy.
Do jesieni przetrzymamy jakoś na tym, że ludzie słysząc i czytając jak wygląda kwarantanna sanepidowska, po prostu nie będą raportować tego, że podejrzewają u siebie wirusa.(sam nie wiem czy bym zgłosił czy bym jednak próbował się samemu izolować, bo czekanie 2-3 tygodnie na testy średnio mi się uśmiecha) Koło października, jak klimat dla wirusa będzie lepszy a odporność ludzi zwyczajnie sezonowo spadnie, to jednak polepszenia sytuacji bym nie oczekiwał.
Tu trochę spotykamy się z nową ludową teorią - jak ktoś w ciągu ostatniego pół roku trochę kaszlał, miał gorączkę czy ogólnie źle się poczuł to jak nic - wirusa ma już przechorowanego. Taka alternatywa dla teorii "plandemii*" dla osób które jednak IQ mają powyżej 50, a jednak nie potrafią wziąć konsekwencji tego co się dzieje zwyczajnie na klatę.
*plandemia ---> wyraz używany przez zwolenników teorii, że wirus jest zaplanowany aby (tu wstaw dowolny kretynizm)
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

