Jakiekolwiek wypowiedzi na temat aktualnej epidemii nie mają obecnie sensu, bo nie ma twardych danych na jej temat.
Pogadamy za rok jak będą wyniki badań. Wyniki licznych badań, poddanych recenzji i potwierdzonych wynikami innych badań.
Teraz to są w najlepszym razie intuicje, kto wie, może przypadkiem trafne, ale bezpodstawne.
Surowe dane, na których pracują niektórzy "internetowi pseudonaukowcy" są więcej niż mylące, bo w każdym zakątku świata inaczej się je zbiera (np: co realnie kryje się pod wskaźnikiem zachorowań?). Do tego w każdym zakątku świata instytucjonalna reakcja na epidemię była inna, inne były też społeczne uwarunkowania, w których reakcja ta (lub jej brak) rezonowała.
Właściwie jedynymi danymi jakie dziś można w miarę bezpiecznie analizować to ogólny wzrost śmiertelności w stosunku do wartości sprzed pandemii i jedynie z analizą tych danych warto dyskutować. Reszta to marnowanie czasu.
Pogadamy za rok jak będą wyniki badań. Wyniki licznych badań, poddanych recenzji i potwierdzonych wynikami innych badań.
Teraz to są w najlepszym razie intuicje, kto wie, może przypadkiem trafne, ale bezpodstawne.
Surowe dane, na których pracują niektórzy "internetowi pseudonaukowcy" są więcej niż mylące, bo w każdym zakątku świata inaczej się je zbiera (np: co realnie kryje się pod wskaźnikiem zachorowań?). Do tego w każdym zakątku świata instytucjonalna reakcja na epidemię była inna, inne były też społeczne uwarunkowania, w których reakcja ta (lub jej brak) rezonowała.
Właściwie jedynymi danymi jakie dziś można w miarę bezpiecznie analizować to ogólny wzrost śmiertelności w stosunku do wartości sprzed pandemii i jedynie z analizą tych danych warto dyskutować. Reszta to marnowanie czasu.

