lumberjack napisał(a): Najśmieszniejsze jest to, że realizując interesy amerykańskie dbamy w jakimś stopniu o strategiczne interesy polskie (chodzi mi o NS2). Bez USA szkodliwe dla nas konszachty Niemców z Ruskimi już weszłyby w życie.
Takie konszachty, ze dotąd moglibyśmy w nich uczestniczyć, a możliwe, że będziemy mogli w przyszłości - odkupując gaz z NS2 - jeśli będzie to opłacalne. Ale pewnie Polacy będą tacy dumni, że sobie będą uszy odmrażać i kupować droższy gaz, jeśli będzie to odpowiednio złośliwie dla FR, i odpowiednio opłacalne dla USA.
Z tymi wspólnymi interesami bywa różnie i to różnie w różnych czasie. Do obalenia PRL i wstąpienia do NATO i UE opłacało się mocno trzymać z USA. Po 2004 r. UE stała się równie ważna co USA. Polska dla USA stała się ważniejsza (licząc od wstąpienia do NATO) po decyzji o utworzeniu wysuniętej obecności wojsk NATO oraz utworzeniu bazy USA w Redzikowie (która to nie została jeszcze ukończona). Tak samo PL dla DE była z każdym rokiem ważniejsza, bo wymiana handlowa rosła pomiędzy krajami do tego stopnia, że PL stała się ważnym kooperantem gospodarczym dla Niemiec. A nawet to, że Niemcy przebąkiwali o gospodarczym partnerstwie wschodnim z RP i krajami regionu.
I znowu, jeśliby PL urosła jeszcze bardziej, a powinna, bo potencjał jest na poziomie Hiszpanii, to znowu zmienią się relacje (albo nie) pomiędzy partnerami. Wszystko zależy od składników gospodarki i kierunków eksportu polskiego kapitału.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

