Vanat napisał(a): 1. Społeczna pożyteczność nie jest terminem istotnym dla rozważań w tym wątku, więc Twoje pytanie jest klasycznym rozwadnianiem dyskusji.Jest, ponieważ integralną częścią tej dyskusji (i jej sensowności) są Twoje co najmniej podwójne standardy wobec precyzyjności terminów, którymi się posługujemy. Jeśli rzeczywiście jest tak (a na to wygląda), że uwziąłeś się na wolność (gospodarczą), ale inne terminy ciepiące na te same mankamenty Ci nie przeszkadzają, to...
Vanat napisał(a): 2. Podawałem wielokrotnie: musi przejść "test zrozumiałości Vanata", czyli ty podajesz definicje, ja na jej podstawie instrument pomiarowy a ty potwierdzasz, że instrument ten mierzy to co zdefiniowałeś. W ten prosty sposób ty potwierdzasz, że zrozumiałem twoją definicję. Przykład: podajesz definicje czasu, ja buduję zegar, ty stwierdzasz że mierzy czas w twoim tego słowa rozumieniu.Problem w tym, że nie stawiasz takich wymagań żadnym innym terminom/definicjom, którymi sam się posługujesz.
No i test jest zawodny, bo zależy od tego co rozumie lub zechce zrozumieć Vanat

Vanat napisał(a): Podałeś definicję: "wolność to robić co się chce przy uwzględnieniu prawa innych do robienia czego chcą"Błędnie, co zastało wykazane. W przeciwnym razie wg własnych słów zostajesz władcą Wszechświata, o ile tylko jesteś w ty Wszechświecie jedynym podmiotem.
A ja wielokrotnie wskazywałem, że ta definicja opisuje grę o sumie zerowej, bo jak mamy konflikt, to albo ja albo ty osiągniemy swoje cele.
Vanat napisał(a): Ty wielokrotnie wskazywałeś, że nie opisuje gry o sumie zerowej, bo jak nie mamy konfliktu, to przecież nie jest to gra o sumie zerowej.To jest jedynie wskazanie, że wypłaty jednych graczy mogą rosnąć bez zmniejszania wypłat pozostałych graczy. Wskazywanie na zerowość sumy nawet, jeśli nie jest wprost błędne, po prostu omija sedno sprawy.
Ja wielokrotnie wskazywałem, że w takim razie mierzysz nie wolność, ale ilość konfliktów.
Vanat napisał(a): Tak więc na bazie Twojej definicji zbudowałem takie oto narzędzie pomiarowe: Mierzymy ilość konfliktów i jak jest ich mało to jest więcej wolności, jak jest ich więcej to jest mniej wolności. De facto mierzymy poziom akceptacji dla aktualnego porządku społecznego, czyli "poczucie dobrowolności", poczucie tego, że narzucone mi reguły bardziej służą moim interesom, niż im szkodzą.Nie kupuję żadnego z tych utożsamień. Liczba konfliktów to nie miara wolności. W jaki sposób miałaby to być miara akceptacji porządku społecznego? Co to w ogóle znaczy? Czy np. w Korei Północnej jest wysoka akceptacja porządku społecznego (w końcu mało kto go kontestuje...)?
Vanat napisał(a): Zaproponowałem jednak byśmy może zmierzyli coś "twardszego" i niezależnego od "subiektywnej opinii", czyli gęstość interakcji. Założenie jest takie: Im więcej interakcji tym większa szansa na konflikt.OK...?
Ty stwierdziłeś, że nie, bo jest także większa szansa na współpracę, a to zwiększa akceptację dla aktualnego porządku społecznego, więc rośnie odczucie dobrowolności. Przyjmuję argument.
Vanat napisał(a): Czy taki sposób pomiaru odpowiada Twojej definicji czy nie?Jednego nie kupuje, a z krytyką drugiego się zgodziłeś. O co właściwie pytasz?

