Adeptus napisał(a): Ale w moim przypadku "Bóg" rozumiany na sposób katolicki i "to co sprawia mi radość" to dwie absolutnie sprzeczne rzeczy.
Czy brak radości może być radością? Bo się gubię w tej retoryce :o
Cytat:Spotkałem się nawet z takim wyjaśnieniem "piekło to stan, nie miejsce", że piekło i niebo to jest dokładnie to samo, tylko dla różnych ludzi w zależności ich nastawienia, światłość to płomienie Bożej miłości, a dla innych płomienie męki.Gdzie spotkałeś się z taka interpretacją? W którym miejscu Piekło i Niebo to to samo? Powiedz mi też, w jaki sposób samym nastawieniem mam przestać czuć cierpienie? Bo zdaje się, że odkryłeś sposób wyleczenia schorzeń takich jak choroba Fabry'ego.
Cytat:(tylko w takim wypadku miłosierny Bóg powinien przestać świecić na potępieńców, czyli jednak powrót do koncepcji "piekła bez Boga" - tylko dlaczego takie piekło miałoby sprawiać cierpienie?)Na to pytanie już ci odpowiedziano. Wynika to z Katolickiego rozumienia Boga ( choć zdaje się , że masz własną koncepcję na temat tego w co wierzą Katolicy). Ale miło było w końcu usłyszeć jakieś pytanie

