DziadBorowy napisał(a): Życie i śmierć dzikiego zwierzęcia zastrzelonego przez myśliwego czy nawet potrąconego przez auto jest znacznie lepsze niż życie i śmierć zwierzęcia z hodowli przemysłowej.
Ciekawe, jak długo ten mit pokutować będzie pośród tzw normalsów.
Myśliwi, to nie strzelcy wyborowi, tylko mentalne pospólstwo, często realizujące swoje "hobby" pod wpływem alkoholu, albo na silnym kacu.
Postrzałki, to ok 30% przypadków na polowaniach, a w przypadku ptactwa nawet 70%.
Jak wygląda śmierć takiego stworzenia opisano bardzo sugestywnie w książce pt; "Farba, znaczy krew", którą jeszcze raz polecam.
DziadBorowy napisał(a): A jak do myśliwych mam stosunek zdecydowanie negatywny (nagrabili sobie swoją bezczelnością) to wykorzystanie spożywcze zwierząt zabitych np. w wypadkach jest jak najbardziej ok.
Też nie mam z tym problemu, chociaż osobiście nie tknąłbym mięsa zwierzęcia, które zginęło w innym celu, niż kulinarny.
Skoro jednak śmierć ustanawia porządek świata, może lepiej jest dla Boga, że się nie wierzy w niego i walczy ze wszystkich sił ze śmiercią, nie wznosząc oczu ku temu niebu, gdzie on milczy.
Albert Camus
Albert Camus

