Adeptus napisał(a): Ale założenie jest takie, że w niebie człowieka interesuje przede wszystkim Bóg. Jak Jezusa zapytano, czyją żoną po zmartwychwstaniu będzie kobieta, która miała kilku mężów, odpowiedział, że żadną, bo ludzie będą "jak aniołowie w niebie" - czyli relacje międzyludzkie stracą na znaczeniu, będą zafiksowani na wielbieniu Boga i służeniu mu. Jak sobie to uświadomiłem, byłem przerażony (choć stało się to jeszcze przed moim ostatecznym kryzysem).No tak, w niebie również nie istnieje społeczeństwo - ludzie nie mają braków, które musieliby sobie wzajemnie uzupełniać. Natomiast z wielbieniem to może być tak jak u Platona: człowiek zaczyna kochać ciała, potem dusze, aż w końcu przechodzi do miłości Dobra Samego w Sobie. Które chrześcijaństwo utożsamia z Bogiem.
Cytat:No nie wiem, kiedyś straszenie piekłem było podstawowym tematem kazań. I nie na zasadzie "Cieszmy się, że tego unikniemy" tylko "Natychmiast poświęćcie swoje życie pokucie, bo to wszystko na was czeka". Za dobrego kaznodzieję uznawano takiego, po którego kazaniu ludzie wpadali w histerię. W zasadzie to chyba po ostatnim soborze to się zmieniło.Dobry horror to też taki, przy którym ludzie wrzeszczą że strachu, a nie tylko zblazowani żrą popcorn. To jest efekt catharsis - poboimy się diaboła i na jakiś czas jesteśmy odporni na stany lękowe. Tylko że dzisiaj ludzie mają na to lepsze sposoby, niż ksiądz, toteż popyt na straszności w kościele spadł w końcu do zera.

