Vanat napisał(a): Równość rozumiem jako sytuację, w której nasze wzajemne wolności ograniczone są tak, że wolność mojej pięści kończy się dokładnie tam, gdzie zaczyna się wolność twojego nosa, z zastrzeżeniem że każdy z nas ma tak samo rozumiany "nos"Co to znaczy "tak samo rozumiany nos"? Co, jeśli mamy różne nosy, a z tych nosów wynikające różne potrzeby, co sprawia, że to samo podejście jest nieadekwatne?
Vanat napisał(a): Sprawiedliwość natomiast rozumiem jako sytuację, w której nasze wzajemne wolności ograniczone są tak, że wolność mojej pięści kończy się dokładnie tam, gdzie zaczyna się wolność twojego nosa, z zastrzeżeniem że każdy z nas ma "nos" kształtu i wielkości kompensującej pewne niezależne od nas, początkowe zasoby, którymi dysponujemy (np ograniczenia wynikające z płci, niepełnosprawności, wieku, statusu materialnego wychowującej nas rodziny, itp.)Obawiam się, że nic nie zrozumiałem.
Vanat napisał(a): Pytanie (które jest istotą i jedynym sensem naszego sporu) brzmi: jak Ty rozumiesz te pojęcia, skoro nazywasz wolnością to, co jest równym lub sprawiedliwym ograniczeniem wolności.Nie nazywam z powodu, który już podałem. Równe ograniczenie wolności jest również wtedy, gdy nałożymy na wszystkich te same z dupy ograniczenia. Wolności od tego nie przybyło, ale jest równo. Równość i wolność leżą na ortogonalnych osiach. Dlaczego jeszcze mieszasz do tego sprawiedliwość, to chyba sam nawet nie wiesz.
Zdaję sobie sprawę, że chciałeś być zabawny i wrzucić definicje imitujące tę nieformalną podaną przeze mnie. Kłopot w tym, że moja opiera się na powszechnie znanej (widocznie nie aż tak...) "złotej" myśli, a Twoje to jakieś mieszające pojęcia językowe potworki.

