Naruto było fajną serią, choć bardzo heterogeniczną, tak pod względem treści jak i soundtracku. Sadness and Sorrow jest klasykiem, Grief and Sorrow jest w podobnym tonie a podkłady walk czy głównych złych (Orochimaru) też dają ciary w plecy. Ale obok tego są i dłużyzny, i błazenady i "wypełniacze", także muzyczne.
Natomiast Naruto Shippuden już przy pierwszym sezonie wbija w fotel. A OST jest jednorodnym scorem z przemianą akcji i emocji. Humoru jest dużo mniej, ale to OK. Można marudzić na pewną powtarzalność, ale to jest serial a nie film, a i motywy podlegają wariacjom aranżacji przy różnych scenach. Poniżej Playlist z całego NS:
Najlepiej lubię track 18, Hyakkaryouran ( Emergence Of Talents ), łączy on motywy emocji i akcji podczas finalnej Puppet Fight.
PS: Jestem na początku drugiego sezonu, więc bez spoilerów proszę.
Natomiast Naruto Shippuden już przy pierwszym sezonie wbija w fotel. A OST jest jednorodnym scorem z przemianą akcji i emocji. Humoru jest dużo mniej, ale to OK. Można marudzić na pewną powtarzalność, ale to jest serial a nie film, a i motywy podlegają wariacjom aranżacji przy różnych scenach. Poniżej Playlist z całego NS:
Najlepiej lubię track 18, Hyakkaryouran ( Emergence Of Talents ), łączy on motywy emocji i akcji podczas finalnej Puppet Fight.
PS: Jestem na początku drugiego sezonu, więc bez spoilerów proszę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

