Sofeicz, piszesz to z pozycji osoby, która mieszkała i mieszka w Polsce, jak przypuszczam.
Zapominasz o tym, że język jest żywym tworem służącym komunikacji, w realiach, w których występuje.
Mówię to jako osoba dwujęzyczna (z wiodącym językiem polskim), w dodatku wychowana dwujęzycznie, będąc narodowości śląskiej. Niestety, język śląski znam w tej chwili głównie biernie.
Też mi się kiedyś wydawało dziwne/ śmieszne/ głupie mieszanie języków, wtrącanie zapożyczeń - dopóki nie minęło kilka lat od momentu przeprowadzenia się zagranicę. Ponieważ poza domem używam wyłącznie języka angielskiego, stał się on dla mnie (dla mojego mózgu?) równie ważny jak polski. I jeśli w rozmowie, szczególnie w rozmowie z kimś, kto jest Polką/ Polakiem mieszkającym tutaj, potrzebuję określić coś - określam to w możliwie najprostszy sposób. Dlatego jest skip a nie kontener (który ma znacznie szersze znaczenie, a skip to wiadomo, skip), dlatego coś się topuje (od top up), dlatego ktoś coś claimował (od claim), dlatego na spacerze idę footpath.
Wiem, że może to być trudne do zrozumienia dla kogoś, kto zagranicą nie mieszka. Tak samo jak może być trudne do zrozumienia to, że myśląc o czymś mózg swobodnie przeskakuje z języka angielskiego na polski i odwrotnie. Ale jak napisałam: język (mówiony, potoczny) to narzędzie komunikacji, ma w możliwie najprostszy sposób przekazywać informację pomiędzy osobą A a B.
Rzecz jasna, inaczej, jeśli chodzi o język formalny czy pisany np. na forum.
Zapominasz o tym, że język jest żywym tworem służącym komunikacji, w realiach, w których występuje.
Mówię to jako osoba dwujęzyczna (z wiodącym językiem polskim), w dodatku wychowana dwujęzycznie, będąc narodowości śląskiej. Niestety, język śląski znam w tej chwili głównie biernie.
Też mi się kiedyś wydawało dziwne/ śmieszne/ głupie mieszanie języków, wtrącanie zapożyczeń - dopóki nie minęło kilka lat od momentu przeprowadzenia się zagranicę. Ponieważ poza domem używam wyłącznie języka angielskiego, stał się on dla mnie (dla mojego mózgu?) równie ważny jak polski. I jeśli w rozmowie, szczególnie w rozmowie z kimś, kto jest Polką/ Polakiem mieszkającym tutaj, potrzebuję określić coś - określam to w możliwie najprostszy sposób. Dlatego jest skip a nie kontener (który ma znacznie szersze znaczenie, a skip to wiadomo, skip), dlatego coś się topuje (od top up), dlatego ktoś coś claimował (od claim), dlatego na spacerze idę footpath.
Wiem, że może to być trudne do zrozumienia dla kogoś, kto zagranicą nie mieszka. Tak samo jak może być trudne do zrozumienia to, że myśląc o czymś mózg swobodnie przeskakuje z języka angielskiego na polski i odwrotnie. Ale jak napisałam: język (mówiony, potoczny) to narzędzie komunikacji, ma w możliwie najprostszy sposób przekazywać informację pomiędzy osobą A a B.
Rzecz jasna, inaczej, jeśli chodzi o język formalny czy pisany np. na forum.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

