Nie ma między nami sporu.
Mieszkając gdzieś tam zaczyna się nieświadomie używać autochtonicznych określeń.
Ale mnie to śmieszy, jak po roku jeden Polak mówi do drugiego Polaka taką mieszanką.
W końcu mówienie o klajmach, a nie o skargach, to jakaś aberracja.
Podobnie "idę do bejzmentu" zamiast "do piwnicy".
Nie mówiąc o kornerze. Polski 'róg' jest łatwiejszy i krótszy.
PS. Mój kolega, boliwijczyk, też na studiach wplatał polskie wyrazy do hiszpanskich zdań.
Mieszkając gdzieś tam zaczyna się nieświadomie używać autochtonicznych określeń.
Ale mnie to śmieszy, jak po roku jeden Polak mówi do drugiego Polaka taką mieszanką.
W końcu mówienie o klajmach, a nie o skargach, to jakaś aberracja.
Podobnie "idę do bejzmentu" zamiast "do piwnicy".
Nie mówiąc o kornerze. Polski 'róg' jest łatwiejszy i krótszy.
PS. Mój kolega, boliwijczyk, też na studiach wplatał polskie wyrazy do hiszpanskich zdań.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

