kmat
A ja zauważyłabym coś innego. Przerzucasz własne, osobiste doświadczenie na innych (wszystkich innych) i na podstawie tego doświadczenia przesądzasz o tychże innych.
Jeśli rozmowę Polaka/ Polki za Polakiem/ Polką utożsamiasz ze stworzoną społecznością, to pewnie tak. Ale chyba sam rozumiesz, że kontakt rodzinny/ towarzyski/ służbowy nie równa się społeczności imigranckiej.
Ciekawe, dlaczego ;)
[wybacz złośliwostkę]
Przypuszczam, że nie mówisz po polsku w domu. I że nie pracujesz w firmie budowlanej/ remontowej/ zajmującej się recyclingiem. I że nie kupiłeś domu (chyba że nowy).
Gdybyś kupił dom, w którym trzeba dokonać remontu lub sam remontował, prowadząc firmę budowlaną bądź pracując w takiej i last but definitely not least mówił w domu po polsku, prawdopodobnie więcej słówek przyczepiłoby się do ciebie, włącznie z nieszczęsnym skipem, nie tylko zapomoga.
zefciu
Może u ciebie czy kmata nie jest tak. U mnie bywa, że mózg bezwiednie przełącza się z jednego języka na drugi, a ja zauważam to po chwili. Najbardziej to widać, kiedy tłumaczę dwu osobom, z których jedna nie zna angielskiego, a druga polskiego. Ładnych parę razy złapałam się na tym, że w trakcie tłumaczenia zaczynam mówić np. do Angielki po polsku i zauważam to dopiero, kiedy widzę zdziwioną minę rozmówczyni.
Nie jestem zawodową tłumaczką, przypuszczam, że oni/ one robiąc to bardzo często są w stanie w inny sposób skoncentrować się na tym, w jakim języku mówią.
I znowu bezsensowne uogólnienie. Wystarczy, że będziesz chciał sobie przybudówkę wybudować albo wyburzyć jakieś ściany (w swoim! domu), a już będziesz musiał zamawiać skip albo chociaż o wynajęciu takiego/ lokalizacji rozmawiać z firmą remontową.
Bezsensowna hipoteza. Claim stosuje się głównie jakp czasownik i oznacza roszczenie, najczęściej finansowe. Może dotyczyć kmatowych benefitów
znowu złośliwostka ;)
może dotacji, płatności od ubezpieczyciela, zwrotu kosztów podróży od pracodawcy itp. itd.
Niestety, zefciu, zabrzmiało to nieżyczliwie i trąci przekonaniem o wyższości nad. Niestety.
Moje osobiste spostrzeżenie z kilku ostatnich lat: zmienił się trend wśród wielu mieszkających w moim regionie Polaków. Kiedyś bardziej szukano polskiej społeczności, w ostatnich latach wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniem: ja z Polakami nie utrzymuję kontaktu, nie spotykam się, unikam, mam znajomych tylko Brytyjczyków. Inni Polacy (oczywiście, oprócz mnie ;) są be.
Równie idiotyczne co zamykanie się w polskiej społeczności. Moim zdaniem.
Cytat:Ja bym zauważył jedną rzecz. Gadanie o skipach i klajmach to nie jest Polak na obczyźnie.
A ja zauważyłabym coś innego. Przerzucasz własne, osobiste doświadczenie na innych (wszystkich innych) i na podstawie tego doświadczenia przesądzasz o tychże innych.
Cytat:To jest polska społeczność na obczyźnie.
Jeśli rozmowę Polaka/ Polki za Polakiem/ Polką utożsamiasz ze stworzoną społecznością, to pewnie tak. Ale chyba sam rozumiesz, że kontakt rodzinny/ towarzyski/ służbowy nie równa się społeczności imigranckiej.
Cytat:chyba jedyny anglicyzm, jaki mi się przykleił do języka to benefit.
Ciekawe, dlaczego ;)
[wybacz złośliwostkę]
Przypuszczam, że nie mówisz po polsku w domu. I że nie pracujesz w firmie budowlanej/ remontowej/ zajmującej się recyclingiem. I że nie kupiłeś domu (chyba że nowy).
Gdybyś kupił dom, w którym trzeba dokonać remontu lub sam remontował, prowadząc firmę budowlaną bądź pracując w takiej i last but definitely not least mówił w domu po polsku, prawdopodobnie więcej słówek przyczepiłoby się do ciebie, włącznie z nieszczęsnym skipem, nie tylko zapomoga.
zefciu
Cytat:Bo to nie jest przecież tak, że człowiek się w pół zdania przełącza między językiem polskim a angielskim.
Może u ciebie czy kmata nie jest tak. U mnie bywa, że mózg bezwiednie przełącza się z jednego języka na drugi, a ja zauważam to po chwili. Najbardziej to widać, kiedy tłumaczę dwu osobom, z których jedna nie zna angielskiego, a druga polskiego. Ładnych parę razy złapałam się na tym, że w trakcie tłumaczenia zaczynam mówić np. do Angielki po polsku i zauważam to dopiero, kiedy widzę zdziwioną minę rozmówczyni.
Nie jestem zawodową tłumaczką, przypuszczam, że oni/ one robiąc to bardzo często są w stanie w inny sposób skoncentrować się na tym, w jakim języku mówią.
Cytat:To jest dialekt języka polskiego stosowany przez pewną społeczność, który zapożyczył pewne słowa, które były mu potrzebne.
I znowu bezsensowne uogólnienie. Wystarczy, że będziesz chciał sobie przybudówkę wybudować albo wyburzyć jakieś ściany (w swoim! domu), a już będziesz musiał zamawiać skip albo chociaż o wynajęciu takiego/ lokalizacji rozmawiać z firmą remontową.
Cytat:Hipotezę, iż kleim różni się od donosu, bo kleim jest czymś społecznie akceptowanym już podałem.
Bezsensowna hipoteza. Claim stosuje się głównie jakp czasownik i oznacza roszczenie, najczęściej finansowe. Może dotyczyć kmatowych benefitów
znowu złośliwostka ;)
może dotacji, płatności od ubezpieczyciela, zwrotu kosztów podróży od pracodawcy itp. itd.
Cytat:Z kolei wielu z tych polonusów mówiących o klejmach i garbyciu nie potrafi kupić biletu na pociąg w Anglii
Niestety, zefciu, zabrzmiało to nieżyczliwie i trąci przekonaniem o wyższości nad. Niestety.
Moje osobiste spostrzeżenie z kilku ostatnich lat: zmienił się trend wśród wielu mieszkających w moim regionie Polaków. Kiedyś bardziej szukano polskiej społeczności, w ostatnich latach wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniem: ja z Polakami nie utrzymuję kontaktu, nie spotykam się, unikam, mam znajomych tylko Brytyjczyków. Inni Polacy (oczywiście, oprócz mnie ;) są be.
Równie idiotyczne co zamykanie się w polskiej społeczności. Moim zdaniem.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

