O ile dobrze pamiętam, w 2010 roku Komorowski wygrał w grupie wiekowej średniolatków 35-45 lat.
Minęło 10 lat i Ci ludzie wkroczyli w nowy przedział wiekowy, przedział, który już zaczyna głosować inaczej. Wyborców nie można traktować jak niezmienny monolit, którego preferencje wraz z wiekiem nigdy nie mogą się już zmienić.
To prawdopodobnie ostatnia, duża wygrana PiS. Statystyka wyborcza (nie tylko w Polsce) pokazuje, że dwie pełne kadencje danego ugrupowania i jego przedstawicieli w wyborach prezydenckich to taka betonowa ściana. Oczywiście czasem przebijana, ale to już jednak rzadkość i dotyczy wybranych państw. Rzecz jasna nie musi oznaczać końca PiS jako liczącej się partii, ale zmiana w jakimś przedziale czasowym jest w zasadzie nieunikniona.
Minęło 10 lat i Ci ludzie wkroczyli w nowy przedział wiekowy, przedział, który już zaczyna głosować inaczej. Wyborców nie można traktować jak niezmienny monolit, którego preferencje wraz z wiekiem nigdy nie mogą się już zmienić.
To prawdopodobnie ostatnia, duża wygrana PiS. Statystyka wyborcza (nie tylko w Polsce) pokazuje, że dwie pełne kadencje danego ugrupowania i jego przedstawicieli w wyborach prezydenckich to taka betonowa ściana. Oczywiście czasem przebijana, ale to już jednak rzadkość i dotyczy wybranych państw. Rzecz jasna nie musi oznaczać końca PiS jako liczącej się partii, ale zmiana w jakimś przedziale czasowym jest w zasadzie nieunikniona.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
