Cytat:"Niszczyciel światów" lękał się własnego dzieła
Jako błyskotliwy umysł tyleż był respektowany, co bywał nieznośny. Na seminariach lubił udowadniać swoją intelektualną wyższość w mało przyjemny sposób. Rozmówcom odpowiadał na pytania, zanim zdążyli je dokończyć. "Nie cierpiał głupców"
Ku zaskoczeniu i wojskowych, i naukowców Oppenheimer znakomicie się sprawdził jako administrator projektu "Manhattan". Prace w Los Alamos szły do przodu m.in. dlatego, że nie był szefem zza biurka – współpracownicy mieli wrażenie, że pojawia się w każdym z laboratoriów i inspiruje samą swoją obecnością.
Na jego żywotność zwracali uwagę wszyscy pracownicy – od skromnych sekretarek po noblistów. Jeździł po ośrodku wojskowym dżipem albo swoim czarnym buickiem, wchodził do któregoś z budynków i siadał w kącie laboratorium, zapalając papierosa (mimo gruźlicy palił pięć-sześć paczek dziennie). Głównie słuchał, odzywał się z rzadka – ale w relacjach uczonych powtarza się wrażenie, że obecność Oppenheimera podsuwała rozwiązania.
Zadaniami był tak pochłonięty, że przez pół roku nie odbierał czeków z wypłatą. Zapomniał.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...m,79cfc278
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.


