żeniec napisał(a):Vanat napisał(a): Możliwe jest, że p i p' oprócz ograniczania się wzajem, będą dla siebie użyteczne, np będą pomagać sobie w zdobywaniu zasobów. Nie ma to jednak żadnego wpływu na poziom IF ani F, bo nie jest to uwzględnione w Twoim wzorze, a "całka jest monotyczna".Jest, bo zmienia [latex]I(p,p',L)[/latex], to z kolei zmienia [latex]IF(p,L)[/latex] i [latex]IF(p',L)[/latex]. Jeśli użyteczność zwiększa ich możliwości, to zwiększa również [latex]I(p,p',L)[/latex] i [latex]I(p',p,L)[/latex].
To ja Cię faktycznie nie zrozumiałem...
Ty nie całkujesz wpływu innych (I) wynikającego z jakichś ograniczeń (L), ale całkujesz możliwości (dla niepoznaki nazwane ograniczeniami), na które to możliwości mają pozytywny lub negatywny wpływ inni (I)...
No tak, faktycznie taka całka jest monotyczna, a możliwości faktycznie mogą urosnąć, gdy obok jedynej osoby na świecie pojawi się jeszcze ktoś, a prawdziwie wolny jest jedynie wszechmocny Bóg.
Taki sposób liczenia wolności rodzi wszelkie paradoksy, o których mówiłem od początku:
1. Jest sprzeczny z założeniem, że wolność to brakiem wpływu pięści podmiotu p' na nos podmiotu p, (zabicie członka mniejszości i uratowanie, dzięki tak pozyskanym organom do przeszczepu, życia 2 członków większości, podnosi ogólny poziom możliwości - czyli jak to nazywasz "wolności").
2. Wzrost poziomu potencjalnej konsumpcji jest tożsamy ze wzrostem możliwości - czyli jak to nazywasz "wolności" (samo zwiększenie oferty w sklepach sprawia, że mam więcej możliwości, czyli "wolności").
3. Nie ma sposobu by obiektywnie liczyć wartość jaką mają dla poszczególnych jednostek poszczególne "możliwości" (patrz niżej)
Do powyższych paradoksów dodałbym:
4. Poziom możliwości rośnie, nawet jeśli nigdy z tych możliwości nie mam zamiaru korzystać (patrz - tanie linie lotnicze, które zwiększają mi możliwości przemieszczania się, pomimo, że nigdy nie chciałem nigdzie latać) lub są mi darowane wbrew mojej woli (uszczęśliwianie wolnością wahabickich kobiet).
żeniec napisał(a):No więc chyba jednak subiektywistą nie jesteś.Vanat napisał(a): Pytasz jak można policzyć? Ano dokładnie tak jak chcesz mierzyć I z Twojego wzoru - nijak obiektywnie.Nie jestem pewien, czy silę się na obiektywizm, z gruntu jestem subiketywistą. Ale intersubiektywizm - to co innego. Powiedziałbym, że mierzy się tak, jak wyznacza się np. obecną wartość towarów i usług na rynku.
Wartość towarów i usług wyznaczana przez rynek jest jedynie wartością transakcji, a nie jakąś intersubiektywną wartością tych towarów i usług.
To, że salceson został sprzedany (i kupiony) za 20 zł nie sprawia, że w chwili transakcji, dla kogoś, kto salcesonu nie lubi, miał on wartość większą niż 0 zł. Nie oznacza to także, że kupujący nie był gotowy wydać za tą sama porcję salcesonu nawet i 30 zł, a sprzedawca nie sprzedałby tego salcesonu i za 18 zł. Tak więc nawet salceson sprzedany za 20 zł nie ma ani obiektywnej, ani intersubiektywnej, ani subiektywnej wartości 20 zł. Transakcja na salcesonie ma wartość, ale nie odzwierciedla ona wartości salcesonu, ani dla sprzedającego, ani dla kupującego, a tym bardziej dla wszystkich innych ludzi świata.
Więc jak chcesz wiedzieć ile wart jest salceson, nie obejdzie się bez pytania ludzi, co oni sobie na temat wartości salcesony myślą (czy kupiliby go za większa kwotę, a jeśli go nie kupili, to czy dlatego, że był zbyt drogi, czy dlatego, że nie lubią salcesonu, czy dlatego, że nie mieli już miejsca w brzuchu po zjedzeniu kaszanki).
Mierzenie jakiejkolwiek aspektu rzeczywistości fizycznej dostarcza wielu problemów i niewątpliwie jest kontrowersyjne. Istnieje jednak pewna różnica pomiędzy mierzeniem długości wybrzeża linijką, a pytaniem kamieni czy czują się częścią wybrzeża, a jeśli tak, to na ile oceniają swój wkład w sumaryczną długość wybrzeża.
Mierzenie długości wybrzeża wymaga projekcji przyjętej definicji wybrzeża na istniejącą w intersubiektywnie sprawdzalny sposób rzeczywistość fizyczną. Rzeczywistość ta istnieje poza pomiarem i niezależnie od pomiaru.
Mierzenie wartości (wszystko jedno czy salcesonu, czy wolności, czy możliwości, czy ograniczeń) wymaga projekcji przyjętej definicji owej wartości na istniejącą w intersubiektywnie NIEsprawdzalny sposób rzeczywistość ludzkich przeżyć wewnętrznych. Co więcej, wartości salcesonu pojawia się w owej świadomości w sposób emergentny, w chwili gdy ktoś się nad nią zastanawia (czyli de facto dokonuje pomiaru) i znika, gdy tylko przestanie o niej myśleć. Założę się, że dla Ciebie wartość Rolls Roycea, steku z ludzkiego mięsa, ani seksu z Edytą Górniak nie istniały, zanim nie przeczytałeś, że w ogóle mogą być wyceniane, a najpewniej nawet po przeczytaniu tego, nie specjalnie zacząłeś rzeczy te wyceniać. Poprosić kogoś o wycenę wartości salcesonu to tworzyć artefakt. Dodatkowo, gdy wartość salcesonu już się na chwilę wyłoni, to istnieje jedynie relacyjnie (i nie chodzi o relację handlową). Jej wielkość zależy od innych, możliwych w danej sytuacji, sposobów alokacji zasobów (bogactwo konkurencyjnych towarów na sąsiednich półkach sklepowych sprawia, że salceson przybiera dla kupującego inną wartość, choć kupujący i salceson są tacy sami). Salceson podlega prawu malejącej użyteczności krańcowej (ta sama porcja salcesonu ma już inną wartość, tylko dla tego, że trafiła w ręce kupującego jako druga, a nie pierwsza). Salceson potrafi spleśnieć nieruszany w lodówce, czyli jego prawdziwa wartość była zerowa – nikt go nawet nie próbował zjeść (co wiec kosztowało 20 zł - salceson, czy fantazja o jego zjedzeniu?).
Problem z przyjęciem jakiejś definicji wybrzeża jest taki sam jak z przyjęciem jakiejś definicji wartości (czy to salcesonu, czy wolności), ale tu podobieństwa się kończą. Istniejąca w sposób intersubiektywny rzeczywistość fizyczna, której jakoś tam zdefiniowany aspekt zamierzasz mierzyć, jest czymś radykalnie odmiennym od całkowicie subiektywnej rzeczywistości ludzkich przeżyć, tworzonej samym aktem mierzenia i niedostępnej badaczowi bez pośrednictwa zachowań badanej osoby. Zachowania istnieją w sposób intersubiektywnie sprawdzalny i możesz je badać, (ze wszystkimi problemami znanymi nam już z pomiaru wybrzeża), tylko że jak na razie nie wiesz:
- Jakie zachowania chcesz mierzyć (i dlaczego nie deklaracje samych badanych, w końcu też są zachowaniami)?
- Jak masz zamiar interpretować owe zachowania (czeka cię ten sam problem co z wypowiedziami badanych - nie wiesz czy ktoś ucieka, goni czy uprawia jogging)?
- Jak masz zamiar wyznaczyć dla tych zachowań wspólny mianownik, by ich wartość móc sumować i porównywać?

