zefciu:
Ale jeśli katolicy muszą być bezwzględnie posłuszni bożym nakazom lub kościelnym dogmatom to siłą rzeczy zamykają swojego ducha w klatce, a człowiek zniewolony nie może posiadać boskich cech tylko niewolnicze.
Boskie nakazy nie przystają do rzeczywistości i przestrzegając ich bezwzględnie krzywdzi się innych, więc nie można być jednocześnie dobra osobą i okrutną.
Na przyklad, religia katolicka twierdzi, że zwierzęta nie mają duszy, więc da się z tego twierdzenia wyciągnąć wniosek, że można się nad nimi pastwić albo, że życie zarodka jest równie cenne co życie matki.
Jednak na poziomie biologii, mózg matki bez udziału jej świadomości szacuje wartość biologiczną plodu, dlatego miliony kobiet dokonuje aborcji bez żadnych wyrzutów sumienia.
Kobiety nie chcą rodzić dzieci, dla których nie będą skłonne się poświęcić.
I jest to naturalne tak jak to, że gdyby na przykład ktoś bertowi04 postawił ultimatum, zabij Rodicę albo swoje dziecko, to zabiłby mnie, żeby ocalić dziecko. Jego mózg oszacowałby wartość mojego życia w kilka sekund.
Bóg żyje z dala od rzeczywistych problemów, występujących w materialnym świecie, więc rozsądne byłoby go nie słuchać, bo czasami bredzi. A uduchowiony człowiek nie jest bogiem, ale jest świadom ograniczeń materii i w takich sytuacjach powinien posłużyć się tę niby daną od Boga wolną wolą.
Inna sprawa katolicy wierzą w grzech perworodny, w związku z tym, próbują z nim walczyć na przeróżne sposoby, zabierając ludziom autonomię myślenia. Ale liczne badania pokazują, że dzieci są altruistyczne i wrażliwe na krzywdę innych dopóki nie przejdą okresu "socjalizacji". Po prostu nie wierzę, że uduchowiona osoba może te wszystkie zasady akceptować.
Teista:
Cytat:Aha. Czyli według Ciebie ludzie religijni nie mogą być uduchowieni z definicjiNie jestem katoliczką, więc nie wiem jaki jest zakres swobody duchowej katolików.
Ale jeśli katolicy muszą być bezwzględnie posłuszni bożym nakazom lub kościelnym dogmatom to siłą rzeczy zamykają swojego ducha w klatce, a człowiek zniewolony nie może posiadać boskich cech tylko niewolnicze.
Boskie nakazy nie przystają do rzeczywistości i przestrzegając ich bezwzględnie krzywdzi się innych, więc nie można być jednocześnie dobra osobą i okrutną.
Na przyklad, religia katolicka twierdzi, że zwierzęta nie mają duszy, więc da się z tego twierdzenia wyciągnąć wniosek, że można się nad nimi pastwić albo, że życie zarodka jest równie cenne co życie matki.
Jednak na poziomie biologii, mózg matki bez udziału jej świadomości szacuje wartość biologiczną plodu, dlatego miliony kobiet dokonuje aborcji bez żadnych wyrzutów sumienia.
Kobiety nie chcą rodzić dzieci, dla których nie będą skłonne się poświęcić.
I jest to naturalne tak jak to, że gdyby na przykład ktoś bertowi04 postawił ultimatum, zabij Rodicę albo swoje dziecko, to zabiłby mnie, żeby ocalić dziecko. Jego mózg oszacowałby wartość mojego życia w kilka sekund.
Bóg żyje z dala od rzeczywistych problemów, występujących w materialnym świecie, więc rozsądne byłoby go nie słuchać, bo czasami bredzi. A uduchowiony człowiek nie jest bogiem, ale jest świadom ograniczeń materii i w takich sytuacjach powinien posłużyć się tę niby daną od Boga wolną wolą.
Inna sprawa katolicy wierzą w grzech perworodny, w związku z tym, próbują z nim walczyć na przeróżne sposoby, zabierając ludziom autonomię myślenia. Ale liczne badania pokazują, że dzieci są altruistyczne i wrażliwe na krzywdę innych dopóki nie przejdą okresu "socjalizacji". Po prostu nie wierzę, że uduchowiona osoba może te wszystkie zasady akceptować.
Teista:
Cytat:Chodzi w skrócie o to, że katolik podobnie jak każdy chrześcijanin dąży całą mocą do osiągnięcia królestwa niebieskiego, a wiemy również, przytaczając słowa Mistrza, że błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Jak to pogodzić, skoro dzieciństwo duchowe, a nie dojrzała analiza rzeczywistości jest drogą do Królestwa Niebieskiego?? (KN)No właśnie.
Rozsadziło mi antenę.

