Rodica napisał(a): Nie twierdzę, ze jest latwo ocenić czyjeś postepowanie, ale istnieją pesne charakterystyczne cechy osoby, która wyznaje "nie swoje poglądy". Na przykład zatwardziałość w przekonaniach, nieustepliwość, niemożność wyjścia poza swój punkt widzenia i irytacja, która się pojawia w konfrontacji z kimś o odmiennych poglądach.
Hmm... nie zgadzam się z Tobą. Mam w pamięci parę internetowych znajomości. W niektórych przypadkach poglądy początkowo umiarkowane z czasem radykalizowały się i dziś z tymi osobami dialog jest tylko "wymianą monologów". Ale są też przykłady przeciwne, zaczynające od tendencji doktrynalnych, a dziś już na pozycjach zniuansowanych. Nie będę rzucał nickami, bo nie o to chodzi. Chodzi o to, że oba przykłady dochodziły do swoich postaw przez lata, mogłem to obserwować. I tak ten "zradykalizowany" jak i ten "oswojony" prezentowali swoje własne poglądy. Oczywiście powstałe przy konfrontacji z innymi poglądami, dlatego w obu przypadkach były tam pewne zapożyczenia i kalki, ale u podstaw była własna refleksja.
Cytat:Cytat:Uniwersalizm nadrzędnego prawa do życia każdej istoty ludzkiej. Niezależnie od tego, czy jest pełnosprawna czy nie, czy ktoś ją kocha czy nie, czy miliony ludzi mają wyrzuty sumienia uśmiercając ją czy nie. A także stawianie wartości życia jako absolutnej, bez pozwolenia na stopniowanie wartości życia.Czyli bert 04 nie miałby wyrzutów sumienia, zmuszając zgwałconą nastolatkę do porodu, a potem do zaniechania marzeń o normalnym życiu. Albo bert04 zmusiłby swoją 19 letnią córkę do donoszenia ciąży w którą by zaszła na przykład z przystojnym, atrakcyjnym osobnikiem, ale nie mającym chęci do nauki i do pracy.
Twoje pytanie było, cytuję "A co jest argumenetem, ze zarodek ma prawo do życia?". Koniec cytatu. Pytania dotyczące moich osobistych wyborów to jednak osobna sprawa. A mieszanie do tej kwestii mojego potomstwa wypraszam sobie. Nawet w tak rozluźnionych ramach ad-personam nie życzę sobie ani teraz ani na przyszłość ad-familiam!
Ale odpowiem na Twoje pytanie na tyle, na ile zasługuje. Bert zrobiłby wszystko co w jego mocy, żeby do wspomnianych wyżej sytuacji nie doszło. A jakby już doszło, żeby wyjście z tej sytuacji nie zawierało aborcji. Gdyż szczerze wierzę w to, że każda sytuacja ma więcej niż dwa wyjścia a najwięcej błędów popełnia się przez fałszywe dychotomie typu albo-albo.
Ale nie odpowiem Ci, co by się stało, gdyby jakaś bliska mi osoba postawiła mnie przed tym jako faktem dokonanym. Wiem, że oznaczałoby to, że zawiodłem na którymś z poprzednich dwóch kroków, ale więcej nie chcę sobie wyobrażać. Wolę się skoncentrować na zapobieganiu.
Cytat:, jestem bardzo nieszczęśliwa ale coraz mniej, dzięki autorefleksji. Ulubionego filmu nie mam, bo większość to gnioty, które mnie nigdy niczym nie zainspirowały. Żaden nie poruszał kwestii, jak być szczęśliwym czlowiekiem,
Cieszę się, że jesteś "coraz mniej nieszczęśliwa" i pozwól sobie powiedzieć, że nawet to trochę widać po Twoich postach. Jednakże ciągle to wygląda na pewien stan zagubienia, braku kursu. Być może to skutek uboczny tego indeferyntyzmu. Ludzie podążający do jakiegoś celu mogą błądzić, mogą się mylić, ale jednak już samo dążenie zazwyczaj ich rozwija a i zmiana kierunku jest możliwa. Ludzie czekający w miejscu, aż z głębokości wnętrze ich jestestwa wypłynie natchnienie i oświecenie ryzykują, że to się nigdy nie stanie. I że przegapią moment. Albo że uznają go za kolejny błędny kierunek, którego chcą uniknąć.
A filmów takich jak opisujesz jest mało, ale istnieją. Dla mnie jednym z najważniejszych doświadczeń duchowych był "Rikyu" (1989). Oraz ta sama historia z przeciwnego punktu widzenia, czyli "Death of Teamaster" (1989). Jestem pewien, że każdy kinoman, choćby na codzień żywił się popkulturą marvela ma na swoim koncie parę takich "egzystencjalnych" kawałków.
Cytat:a moją ulubioną muzyką jest cisza i odgłosy natury, śpiew ptaków, szum liści ewentualnie morskich fal.
Wszystko co tworzy czlowiek jest w pewnym stopniu zdegenerowane.
Zdaję sobie sprawę, że są to upodobania mało wyrafinowane i eleganckie, ale mnie cieszy prostota życia.
Kontakt z naturą to fajna rzecz, daleki jestem od jej dezawuacji. Niemniej Twoja odraza do kultury ludzkiej może być tym, co musisz jeszcze przerobić w swoim rozwoju. Nie możesz być jednocześnie człowiekiem i odrzucać tego co ludzkie, ten wewnętrzny dysonans będzie Ci zawsze przeszkadzał w dojściu do szczęścia samej ze sobą. Oczywiście możesz próbować rozwijać swoją "naturalną naturę", eremityzm, pustelnia na łonie natury lub podobne klimaty w wydaniach bardziej new-age, jeżeli to Ciebie pociąga. Ale gdybyś miała na to zadatki, to nie siedziałabyś godzinami na forach internetowych, co nie? No i pustelnictwo nie rozwiąże problemów w kontaktach z innymi ludźmi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


, jestem bardzo nieszczęśliwa ale coraz mniej, dzięki autorefleksji. Ulubionego filmu nie mam, bo większość to gnioty, które mnie nigdy niczym nie zainspirowały. Żaden nie poruszał kwestii, jak być szczęśliwym czlowiekiem,