znaLezczyni napisał(a): To nie nieodpowiedzialne rozdupcanie kasy na pierdoły (nota bene, obrzydliwy język), tylko wybór ludzi, którzy dorośli do tego, żeby zaspokoić potrzebę posiadania własnego lokum (własne może oznaczać wynajmowane).
Uogólniłbym tę kwestię jeszcze mocniej. Można żyć po to, żeby pracować. A można pracować po to, żeby żyć. Są ludzie, których całą zawartością życia jest praca, urlopy to zmora, emerytura oznacza klęskę. Znajomy mechanik z takim nastawieniem powiedział, serio, że jego marzeniem jest umrzeć w pracy.
Mam też znajomych, małżeństwo nawet, które od początku po dziś mieszka w najtańszej klitce z początku bytności w Niemczech, co jakiś czas ich zalewa, co jakiś czas jest chłodno, wszystko trochę na "wariackich papierach". Ale jakie tanie, jakakie tanie... A dla mnie to przykład, jak można utkwić w pewnym stadium. Nie wiem, dlaczego, może kasa bardziej potrzebna niż jakość życia, ale dla mnie to jednak jakaś część życia się przez to marnuje, i nie wróci.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

