W UK będzie nieszczęście. Niby w końcu kazali chodzić w maskach do sklepu, ale w międzyczasie otwarli knajpy, a tu knajpa to tradycja narodowa. A śmiertelność mają sporo wyższą niż Polacy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

