ZaKotem napisał(a):Rozumiem, że takie wyrażenia jak "kelnerka", "sprzątaczka" czy "kasjerka" to również nowotwory i konsekwentnie używasz tych słów bez sztucznych końcówek?
A to są sztuczne końcówki?
znaLezczyni napisał(a): Oczywiście, zdaniem mężczyzny może być do niczego, bo mężczyzn określa się rzeczownikami rodzaju męskiego,
Mężczyzn to się określa przede wszystkim czasownikami odmienionymi przez rodzaj z odpowiednią końcówką. Kobiety zresztą też. I to załatwia sprawę praktycznie w całości.
Cytat:a nie każdy ma na tyle wrażliwości czy przenikliwości, żeby przejmować się tym, jak czuje się kobieta opisywana nie swoim rodzajem.
No faktycznie. Rzadko kto mówi o kobiecie "Kowalski zostało chirurgiem". Takie przedstawianie sprawy świadczyłoby, że język polski to albo bardzo obcy język dla mówiącego albo jest skrajnie upośledzony w sposobie komunikacji.
Sprawę załatwia po prostu powszechne dodawanie zwrotu "Pani" do nazwy zawodu nie odzwierciedla wcale rodzaju jaki ma określać. Dodatkowo odmiana osoby i nadawanie form osobowych czasownikom czy nazwom własnym w tym nazwiskom nie dość wyraźnie zaznacza płeć i uraża... No właśnie, co? Po polsku trzeba się starać, żeby płci i rodzaju nie zaznaczać w wypowiedziach. Ciekawi mnie jak osoby niebinarne będą się określać w tak niepostępowym języku...
Cytat:Skoro uważasz, że dostosowywanie rodzaju rzeczownika do osoby nie jest do niczego konieczne, zacznę do ciebie/ o tobie pisać w rodzaju żeńskim.
O to to. Właśnie o tym piszę. Po polsku da się napisać "Kowalska jest chirurgiem" i każdy zrozumie. Można napisać: "Pani doktor jest chirurgiem". Można wreszcie "Kopernik była kobietą" a jakby pomyśleć to da się pewnie płeć zaznaczyć na x innych sposobów. Po angielsku bez formantu nie ma takiego manewru, więc tam ma końcówkowanie sens. U nas nie ma najmniejszego jest po prostu kalkowaniem, zwykłym, bzdurnym papugowaniem wynikającym ino z kompleksów, bo "tam" jest postęp a "tu" ino cebulorze.
Cytat:Bo jakie ma to znaczenie, czy byłeś/ jesteś studentem czy studentką, chirurżką czy chirurgiem. Masz się dostosować do tego, jak ktoś chce się do ciebie zwracać, nie ma znaczenia, czego ty chcesz, forumowy koleżanko Gawainie.
No właśnie dokonałaś samozaorania. Sama forma czasownika mówi w polskim z kim mamy do czynienia i płeć zaznacza na tyle wyraźnie, że musi być teraz ZnaLezczyni konsekwentna i pisać ignorując odmianę czasownika, osoby i nicka tworząc kolejne nowotwory w postaci Gawainki na przykład.
Cytat:Z góry przepraszam, że czytanie ewentualnych moich wypowiedzi w kierunku/ o moderatorki Gawain może być przykre dla purystów językowych, ale to taki mały eksperymencik.
Nie eksperymencik tylko zwykłe wyzłośliwianie się, bo atakuję te sfery i pojęcia z którymi się utożsamiasz. Zamiast merytorycznej dyskusji a nawet normalnej, przaśnej forumowej kłótni jest urażanie uczuć niereligijnych przeze mnie za co w odpowiedzi dostaję focha. Ździebko to dziecinne.
Cytat:Najprawdopodobniej mój eksperymencik spłynie po interlokutorce, gdyż łatwo zignorować jedną osobę mylącą twój rodzaj. Gdyby tak większość zaczęła robić, kto wie, może Gawain lekko przesunąłby się (pójść dalej w przesunęłaby się?) z pozycji mizoginki w kierunki empatki.
No właśnie w języku polskim nie da się pomylić rodzaju bo dowolne, powszechnie używane formy w zdaniu wskazują po faszystowsku na płeć osoby o której mowa. Osoby niebinarne to dopiero mają przekichane, bo się je napastuje zewsząd niepostępowymi końcówkami i formami.
Zefciu napisał(a):Ale właśnie zupełnie inaczej jest. Bo w angielskim, który ma szczątkową formę rodzaju gramatycznego szuka się właśnie neutralności genderowej. Czyli np. „firefighter” zamiast „fireman”, „they” zamiast „he” etc. Natomiast w języku polskim takiej neutralności nie da się osiągnąć. Dlatego szuka się określeń zgenderyzowanych właśnie. Wydawać by się mogło, że to jest sprzeczne. Ale cel jest ten sam – pokazanie, poprzez użyty język, że dana osoba nie musi być mężczyzną.
To dlaczego podnoszony jest argument o braku określeń w rodzaju żeńskim po polsku?
Cytat:Zresztą twierdzenie, że to jakaś bzdura zawleczona z angielskiego można łatwo odeprzeć. Przecież w języku polskim mamy powszechnie przyjęte żeńskie formy zawodów: nauczycielkę, kucharkę, sprzątaczkę. Ale tylko w takich zawodach, które w powszechnej świadomości „pasują do” kobiety.
Strażniczka nie brzmi jakoś szczególnie kobieco a formę kształtną ma i pragnę zauważyć, że poza nielicznymi wyjątkami po polsku da się zrobić formę żeńską do każdego zawodu o ile ma on brzmienie słowiańskie albo chociaż środkowoeuropejskie. Dodaje się typową końcówkę i już powstaje handlarka, koniusza czy nawet dżokejka. Problem jest z zawodami o nazwach zapożyczonych z języków obcych albo takich najnowszych, które po formatowaniu brzmią po prostu obco i źle.
Sebastian Flak

