Gawain napisał(a): No właśnie dokonałaś samozaorania. Sama forma czasownika mówi w polskim z kim mamy do czynienia i płeć zaznacza na tyle wyraźnie, że musi być teraz ZnaLezczyni konsekwentna i pisać ignorując odmianę czasownika, osoby i nicka tworząc kolejne nowotwory w postaci Gawainki na przykład.Sorry, ale to Ty się właśnie zaorałeś. Bo jeśli jest tak jak piszesz, że forma gramatyczna jednoznacznie określa płeć, to konieczność istnienia żeńskich form przestaje być dyskusyjna. Musimy je mieć, inaczej nie będzie mogli się komunikować zgodnie z prawdą.
Ja wyżej zaznaczyłem, że tak nie uważam. Rodzaj gramatyczny jest z płcią powiązany luźno i kobieta może być człowiekiem lub mechanikiem; a mężczyzna może być osobą, przedszkolanką lub kanalią. Uważam, że żeńskie końcówki są z pewnych powodów przydatne, ale niekonieczne. Ty dowodzisz jednak, że są konieczne.
Cytat:To dlaczego podnoszony jest argument o braku określeń w rodzaju żeńskim po polsku?No przecież napisałem. Cel jest ten sam, co w angielskim. Ale ponieważ angielski mocno się od polskiego różni, to środki są mocno różne do poziomu, gdy się wydaje, że są sprzeczne.
Cytat:poza nielicznymi wyjątkami po polsku da się zrobić formę żeńską do każdego zawodu o ile ma on brzmienie słowiańskie albo chociaż środkowoeuropejskie.A to już jest karkołomna teza. Sugerujesz, że istnieje jakiś środkowoeuropejski Sprachbund idący w poprzek rodzin językowych? Gdzie on jest? Między Łabą a Bugiem?
Cytat:Dodaje się typową końcówkę i już powstaje handlarka, koniusza czy nawet dżokejka.A dżokejka to z jakiego środkowoeuropejskiego języka pochodzi?
Cytat:Problem jest z zawodami o nazwach zapożyczonych z języków obcych albo takich najnowszych, które po formatowaniu brzmią po prostu obco i źle.A tutaj mam obiekcję taką, że ludzie, którzy protestują przeciwko tym „obco brzmiącym słowom” jakoś wybiórczy są. Nikt nie wkleja memów o tym, jakim to strasznym słowem jest „silos”. A przecież to jest słowo, które gwałci fonetykę polską bez mydła i psuje całą ortografię. I nikt nie protestuje. A pojawi się taka „architektka”, czy „psycholożka” i nagle słychać „hurr, durr, to nie po polsku”, „haha hihi, loszka”.
