zefciu napisał(a): W tym modelu znikają paradoksy znane z poprzednich modeli – bohater nie może zabić swojego dziadka. Nie ma żadnego metaczasu itd. Pojawiają się natomiast inne problemy:W tym modelu wychodzi na to, że wolna wola jest tylko złudzeniem, racjonalizacją wdrukowanych zachowań. Tak jak z irracjonalnymi zachowaniami zasugerowanymi podczas hipnozy - zahipnotyzowany wymyśli sobie racjonalny powód, dlaczego właściwie zaczął się lewą ręką trzymać za prawą stopę. W taki sam sposób, choćbyś wchodząc do wehikułu czasu był zdecydowany kropnąć pradziadka, w twoim mózgu jest wdrukowana instrukcja "nie zabijaj pradziadka" i w ostatnim momencie coś wymyślisz, żeby uzasadnić tę zmianę decyzji. A co tę instrukcja wdrukowało? Oczywiście przeszłość, w której nie zabijasz pradziadka :)
wolna wola – dlaczego autor nie może zabić pradziadka? Dlaczego musi zrobić to, co jest potrzebne aby przyszłość była taka jaka jest? Czy jest pozbawiony wolnej woli? Czy istnieje jakaś siła, która zapobiegnie takim działaniom?
Cytat:O ile fabularnie taka historia może być fajna i ładnie grać na ironii, o tyle ciężko sobie wyobrazić taki model w warunkach laboratoryjnych. Załóżmy minimalistyczny eksperyment. W dobrze izolowanym laboratorium mamy monetę i wehikuł czasu. Jeśli moneta leży orłem do góry, cofamy się, by ją obrócić reszką. I vice versa. I co? Jakaś siła, która czyta mi w myślach mnie powstrzyma?J.w. - czytanie w myślach oczywiście nie jest wcale magiczne, bo ta siła jest częścią twojego umysłu.
Cytat:problem samokauzacji – czy problem bootstrapu. Jest to problem pradziadka au rebours. Czy możemy cofnąć się w czasie i zostać własnym pradziadkiem? Czy jeśli przyniesiemy do przeszłości przedmiot z teraźniejszości, to skąd ten przedmiot się w ogóle wziął?Jest to oczywiste naruszenie zasady zachowania masy, ale może energia potrzebna do podróży w czasie wystarczy do jego kreacji ex nihilo :) Ale dlaczego ma taką formę, np. łyżeczki, a nie jakiejś kupy wodoru? To byłby wstęp do zagadnienia kreacji materialnego świata przez umysł.
Taką cyrkulację materii - i zawartej w niej informacji - mamy w "Terminatorze": w części drugiej okazuje się, że wiedza potrzebna do skonstruowania Skynetu, a więc i Terminatora, bierze się z analizy części zniszczonego Terminatora, który przybył z przyszłości.
Cytat:No i jeszcze pozostaje coś, co nie jest paradoksem per se, ale jest problemem fabularnym. Otóż jeśli operujemy tym systemem, to zwykle nie możemy opowiedzieć więcej niż jednej-dwóch ciekawych historii. Jeśli widz już wie, że podróże w czasie tak działają, to dalsze podróże przestają dostarczać jakiejkolwiek niespodzianki fabularnej.No. Dlatego każdy "Terminator" po części 1 i 2 (bo dopiero w 2 uściślono model podróży w czasie) był koszmarnym nudziarstwem.

