Gawain napisał(a): Tym samym dowodzę, że istnieje konieczność zaznaczania płci w wypowiedzi, żeby uniknąć owej płci pominięcia. Tylko tyle i aż tyle.
A że czasami jest to trudne, jeśli nie ma końcówek, to lepiej żeby były końcówki. Bo jak zwięźle wyrazić, że mechanik, który jest kobietą, ale którego traktuję na stopie koleżeńskiej właśnie w tej chwili naprawia mi auto?
Cytat:A tego fragmentu nie kumam, bądźże łaskaw rozwinąć.
Chodziło mi o to, że zasadniczo wszystkie prawie zawody mogą być wykonywane przez kobiety.
Cytat:I owa niekonsekwencja nijak nie przeszkadza w zaznaczaniu płci w wypowiedziach, więc jak u licha, o tą właśnie niekonsekwencję może mi chodzić?
Przecież piszesz, że przeszkadza Ci niekonsekwencja. Więc wskazuję Ci niekonsekwencję. NIe moja wina, że jedna niekonsekwencja Ci przeszkadza, a inna – nie przeszkadza.
Cytat:A to ciekawe konkluzje.
Jeśli są błędne, to wyjaśnij mi, jak to Twoim zdaniem działa.
Cytat:Istnieje gradacja częstotliwości występowania owych form i bardziej "bazowe" czy też o większej częstotiwości, jest zaznaczanie płci dzięki czasownikom w formie osobowej
Po pierwsze – tylko w czasie przeszłym. Po drugie – nie wszystkie wypowiedzenia są zdaniami. Po trzecie – czasownik ma być w związku zgody z podmiotem. Stół stał, lampa stała, krzesło stało. Nie ma tutaj żadnego „zaznaczania płci” – po prostu jest związek zgody.
Cytat:No tak, pełna zgoda. Wszędzie ten klasizm i uwłaczanie...
Ale co tu ma do rzeczy klasizm? Bo mam wrażenie, że wszucasz jakieś losowe słówka z „Małego słowniczka tekścików, którymi można wyśmiewać głupich SJW”. Dyskutujwa konkretnie!
Cytat:A co konkretnie mam napisać?
Konkretnie masz napisać, jakie są granice tego
Sprachbundu, o którym wspomniałeś. Przecież zadałem pytanie wprost. Jak je podasz, to możemy zweryfikować, czy rzeczywiście tak jest, że polski
usus jakoś ten
Sprachbund faworyzuje w tworzeniu żeńskich końcówek, czy raczej jest tak, jak postulowałem wcześniej – że chodzi tylko o zawody „tradycyjnie kobiece”.
Cytat:Teraz to się dowiedzieliście, że Niemcy leżą w Europie Środkowej, słowa są zapożyczane czy eksportowane razem z migrującą ludnością i zmieniają swoje brzmienie oraz znaczenie nawet wtedy gdy powracają w rejony skąd pierwotne tematy słów pochodzą.
No ale przecież „dżok” ma fonetycznie niewiele wspólnego z „Jan”. Żadna głoska się nie zachowała. Zatem fakt, że słowo to kiedyś było w naszym rejonie nie ma znaczenia z punktu widzenia tego, czy fonetycznie końcówka ma sens.
Cytat:Przecież napisałem co sądzę o grzebaniu w języku na siłę i podciągając go pod umyślane twory.
A kto grzebie na siłę? I w ogóle gdzie się zaczyna „grzebanie na siłę”?