lumberjack napisał(a): Załóżmy, że nie ma koronawirusa i kryzysu. Niby czemu ludzie mieliby zaakceptować podwyżki? W dodatku tak wysokie?Ci obecni, to nie bardzo. Jednak większa pensja może zachęcić do posłowania ludzi z klasy wyższej średniej, którzy dobrze zarabiają na jakiejś pracy, a nie zamierzają dla polityki zmniejszać swoich dochodów. Kampania wyborcza kosztuje i jeśli się nie zwróci, to posłami będą tylko dwie kategorie obywateli:
Czyżby posłowie zaczęli pracować lepiej? Zwiększyli swoją produktywność, swoje umiejętności, a może będą pracować dłużej, a może zaczęli zarządzać mądrzej krajem?
- ci, którzy zarabiają na kamienicach na godziny i tego typu inwestycjach taką kasiorę, że posłowanie traktują jako bezpłatne hobby do realizacji swoich dewiacji
- przydupasi Prezesów, służący tylko jako miejsca na liście i maszynki do głosowania.
Cytat:Kiedy wysokie zarobki powiąże się z wysoką odpowiedzialnością, finansową, ze swojego majątku, wtedy by mnie ichniejsze podwyżki nie kłuły w dupę. Ale posłowie i reszta urzędników mafii państwowej to grupa całkowicie bezkarna i nie ponosząca odpowiedzialności za cokolwiek.Ale konkretnie za co mógłby być odpowiedzialny finansowo poseł? Mógłbyś wymyśleć jakiś przykład?
Cytat:Ileś tam lat temu wprowadzono jakąś tam ustawę o odpowiedzialności urzędnika państwowego na mocy której do tej pory jeszcze żaden urzędnik nie został ukarany. Widocznie wszyscy urzędnicy są zajebiści i żaden nie narusza prawa.Może i narusza, tylko widocznie nikt tego ponad wszelką wątpliwość nie udowodnił. Ustawa jest do dupy, bo uwzględnia odpowiedzialność tylko za "rażące" błędy, a nie za zwyczajne, które każdy popełnia. Popełnianie błędów natomiast nie wyczerpuje znamion przestępstwa, nawet jeśli powoduje straty.
Można oczywiście zauważyć, że kierowca, który niechcący i tylko przez drobną nieuwagę komuś rozwali furę, ponosi za to jednak odpowiedzialność i to jest słuszne i sprawiedliwe. Dlatego właśnie istnieje obowiązkowe OC. Tak samo, gdyby odpowiedzialność finansowa urzędników była realna, również wykupiliby oni OC. A to oznacza, że ich pensja musiałaby wzrosnąć o przeciętny koszt OC, żeby opłacało im się pracować. To jeden efekt. Drugi jest taki, że zwiększyłoby to podział odpowiedzialności, bo każdy urzędnik starałby się stosować spychologię tak, aby to nie na niego spadała odpowiedzialność w razie czego. Ja naprawdę byłbym za tym. Tylko trzeba rozumieć skutki uboczne takiego rozwiązania: zwiększenie pensji urzędników i zwiększenie biurokracji, a co za tym idzie liczby urzędników. Bez tych dwóch rzeczy możliwy jest tylko jakiś łukaszenkizm.
Cytat:W ogóle jeśli chodzi o zarobki, to posłowie już zarabiają zajebiście dużo w porównaniu do reszty narodu:No to dobrze. Przecież powinni być wybrańcami narodu, tymi, których naród uważa za najlepszych do reprezentowania interesów tegoż narodu. Elita powinna mieć zarobki elitarne.
Cytat:Mają już dużo i styka im. Jak na pracę w charakterze larwy i pasożyta powinni być zadowoleni. A jak chcą więcej kasy, to niech powiedzą za co - w każdej normalnej firmie podwyżkę dostaje się za to, że ktoś daje od siebie coś więcej.Niezupełnie. Podwyżkę dostaje się wtedy, gdy praca spełnia z nadwyżką oczekiwania zatrudniającego. Nieważne, czy pracownik robi więcej, czy tylko mądrzej. Nie bardzo wiadomo jednak, jak zmierzyć to, czy dany poseł spełnia oczekiwania swoich wyborców, czy nie, skoro przecież głosowanie jest tajne i nie wiadomo, kto konkretnie danego posła zatrudnił. Nie ma więc wyjścia i trzeba traktować całe poselskie bractwo jako kolektyw, dając wszystkim po równo. Natomiast fajnie by było, gdyby o ewentualnych podwyżkach decydował sam zatrudniający, czyli my, naród, też jako kolektyw. Znaczy, w referendum. Dla oszczędności mogłoby się odbywać razem z wyborami parlamentarnymi: głosujemy na kandydata na posła i jednocześnie głosujemy na jedną z kilku propozycji zarobków dla takiego wybrańca.

