@Lumber
Ja pierniczę, sterroryzowana przez lewacką ekojebniętozę niemiecka firma zmieniła nazwę sosu cygańskiego. To ja mam dwa pytania:
1) Przed kim ta firma odpowiada:
a) przed światową radą LGBT, Grinpisem i Nigdy Więcej?
b) przed walnym zebraniem akcjonariuszy?
2) Z czego jest rozliczana:
a) z zawartości politpopu, dżęderu i marksizmu kulturowego w produktach?
b) z dochodów, cen akcji, wypłaconych dywidend?
Jeśli nie daj Cthulhu odpowiedź to oba b, to trzeba parę rzeczy wziąć na klatę. Nazwę sosu zmieniono aby więcej zarobić. To nie żaden ukaz Partii, plan pięcioletni ani orwellowska nowomowa, tylko rynek, popyt, marketing, konkurencja podmiotów, alokacja zasobów, ekonomia klasyczna, a może i nawet austriacka. Adam Smith wypowiada "stań się", Mises z Hayekiem patrzą z niebios i błogosławią, duch Rothbarda unosi się nad wodami, na boku Ron Paul pucuje Ayn Rand od zakrystii, Gwiazdowski szczytuje, a Korwin trochę gwałci Mentzena i rozbudza kobiecość w Berkowiczu. Czysty żywy kapitalizm w działaniu, leseferyzm esencjonalny, który tak lubisz. Nie podoba się, nie tak miało być? Otóż w gwiazdach wcale nie jest zapisane, że na wolnym rynku koniecznie muszą wygrać podmioty z PR korwinistyczno-mikkeańskim, a te z postempackim przegrać. Wygrywają ci, którzy najlepiej się wstrzelą w potrzeby konsumentów. Jeśli jest rynkowe zapotrzebowanie na doprowadzony do przesady politpop, to w wolnej gospodarce rynkowej będą wygrywać podmioty ociekające politpopem do wyrzygu. Narzekanie, że ale jak to, przecież nie tak miało być, w sumie najbardziej przypomina jojczenie już nie dziewicy, która po pierwszym razie tyle sobie obiecywała, a tu okazało się, że wszystko trwało 5 minut, bolało, chłop był pijany, puścił bąka w trakcie, a po wszystkim obrócił się na bok i usnął, no i jeszcze ta krew do tego.
Ja pierniczę, sterroryzowana przez lewacką ekojebniętozę niemiecka firma zmieniła nazwę sosu cygańskiego. To ja mam dwa pytania:
1) Przed kim ta firma odpowiada:
a) przed światową radą LGBT, Grinpisem i Nigdy Więcej?
b) przed walnym zebraniem akcjonariuszy?
2) Z czego jest rozliczana:
a) z zawartości politpopu, dżęderu i marksizmu kulturowego w produktach?
b) z dochodów, cen akcji, wypłaconych dywidend?
Jeśli nie daj Cthulhu odpowiedź to oba b, to trzeba parę rzeczy wziąć na klatę. Nazwę sosu zmieniono aby więcej zarobić. To nie żaden ukaz Partii, plan pięcioletni ani orwellowska nowomowa, tylko rynek, popyt, marketing, konkurencja podmiotów, alokacja zasobów, ekonomia klasyczna, a może i nawet austriacka. Adam Smith wypowiada "stań się", Mises z Hayekiem patrzą z niebios i błogosławią, duch Rothbarda unosi się nad wodami, na boku Ron Paul pucuje Ayn Rand od zakrystii, Gwiazdowski szczytuje, a Korwin trochę gwałci Mentzena i rozbudza kobiecość w Berkowiczu. Czysty żywy kapitalizm w działaniu, leseferyzm esencjonalny, który tak lubisz. Nie podoba się, nie tak miało być? Otóż w gwiazdach wcale nie jest zapisane, że na wolnym rynku koniecznie muszą wygrać podmioty z PR korwinistyczno-mikkeańskim, a te z postempackim przegrać. Wygrywają ci, którzy najlepiej się wstrzelą w potrzeby konsumentów. Jeśli jest rynkowe zapotrzebowanie na doprowadzony do przesady politpop, to w wolnej gospodarce rynkowej będą wygrywać podmioty ociekające politpopem do wyrzygu. Narzekanie, że ale jak to, przecież nie tak miało być, w sumie najbardziej przypomina jojczenie już nie dziewicy, która po pierwszym razie tyle sobie obiecywała, a tu okazało się, że wszystko trwało 5 minut, bolało, chłop był pijany, puścił bąka w trakcie, a po wszystkim obrócił się na bok i usnął, no i jeszcze ta krew do tego.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

