Adam M. napisał(a):... niestety wiele z jego opisow utknelo na dlugo w moim umysle.Nie można się dziwić, że człowiek czegoś tam nie wie. W swoich specjalnościach jesteśmy ekspertami, ale w innych dziedzinach jesteśmy zwykłymi dyletantami. Jak inżynier budownictwa, który całe życie budował mosty może znać takie sprawy? Ukończył liceum i miał kontakt z taką wiedzą, jaką mu podano. Ja też o Częstochowie dowiedziałem się stosunkowo niedawno, ale o Stanisławie ze Szczepanowa dowiedziałem się w liceum przechodząc fascynację książkami K. Bunsch’a. Czytając „Imiennika” poryczałem się jak bóbr. To jest dopiero mit. Aż trudno uwierzyć, że tyle ludzi uznaje to za prawdę. A spróbuj sprawę naprostować przy rodzinnym objedzie, a zapewniam – dostaniesz talerzem w łeb, albo widelcem w oko.
Są „świętości” których tykać nie wolno. Szczególnie w Krakowie.
Pozdr.

