Teista napisał(a):bert04 napisał(a):- najpierw był wiernopoddańczy list (w celu uchronienia od grabieży itd.)Czyli już na samym początku nikt nie myślał o stawieniu czoła szwedzkiej nawałnicy. Zawsze byłem przeciwnikiem wojny i ten ruch Kordeckiego uznaję za rozsądny i jedynie słuszny, jednak porównujemy w tym wątku to co o wydarzeniach się mówi z tym jak było w rzeczywistości, a list który wstawiłem miał pokazać tylko tyle, że wizja Sienkiewicza nie zgadza się z historią.
W wizji Sienkiewicza to można nazwać "ruchem Zagłoby". Zgodzić się i nie zgodzić jednocześnie. Przypomnijmy też, że Jan II Kazimierz był królem powszechnie nielubianym a zdrady tak w Koronie jak i w Księstwie nie brały się z niczego. Gdyby Karol Gustaw był choć nieco mądrzejszy, może dziś na lekcjach historii uczylibyśmy się o powstaniu imperium szwedzkiego z bałtykiem jako Mare Nostrum. Ale Szwedzi postępowali w Polsce tak, jak Niemcy w trakcie Barbarossy, zniechęcając tych, co jeszcze niedawno sami ich wpuścili. Raz, że grabili co się dało (ruiny magnackich zamków ogołoconych do tynków do dziś straszą). Po drugie, gdyby przy tym pozostali, ale wykorzystywali też animozje religijne i grupy przychylnych protestantów. To, że zostali wypędzeni, nie jest zasługą ani Jana Kazimierza, ani nawet oo. Kordeckiego, ale wynikiem ich własnej grabieżczej polityki. Jasna Góra była militarnie mało znacząca, ale w niej skupia się cała historia potopu, moment przejścia od kolaboracji przez coś w rodzaju "obywatelskiego nieposłuszeństwa" do aktywnej obrony. Możesz uważać to za przypadkową korelację, ale dla mnie zawiązanie konfederacji tyszowieckiej tuż po tym, jak Szwedzi odeszli od Jasnej Góry przypadkiem nie jest.
Teista napisał(a): (...) o Stanisławie ze Szczepanowa dowiedziałem się w liceum przechodząc fascynację książkami K. Bunsch’a. Czytając „Imiennika” poryczałem się jak bóbr. To jest dopiero mit. Aż trudno uwierzyć, że tyle ludzi uznaje to za prawdę. A spróbuj sprawę naprostować przy rodzinnym objedzie, a zapewniam – dostaniesz talerzem w łeb, albo widelcem w oko.
Są „świętości” których tykać nie wolno. Szczególnie w Krakowie.
Pozdr.
Z tym Stanisławem to jest tak, że z jednej strony mamy mit Kadłubka, z drugiej strony, skromny opis Anonima, a z trzeciej, pewne spekulacje historyków na podstawie resztek źródeł. Bunsch starał się zawsze miksować różne alternatywne wersje historii, przykładowo zawarł teorię, że Stanisław miał też aktywny udział w sporach wewnątrzkościelnych, ale w końcówce pojechał legendą równo. A co do ostatniego, to wyobraź sobie sytuację, że przy rodzinnym obiedzie mówisz wujkowi, że jego żona pracowała w agencji towarzyskiej, a nie w turystycznej jak twierdziła. Per analogiam, dużo ludzi ma osobisty stosunek, czy do wiary czy do kwestii lokalnych patriotyzmów.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

