bert04 napisał(a): Gdyby armia szwedzka prowadziła w Polsce działania wojenne sensu stricto, to miałbyś rację. Ale to była de facto detronizacja J2K i uznanie KXG za króla.
Przy jednoczesnym pustoszeniu kraju. Potop był bardziej wyniszczający niż obie wojny światowe, właśnie ze względu na prowadzone działania wojenne. Fakt, że to była wojna prahybrydowa niczego tu nie zmienia. Szwedzi byli jak szarańcza...
Cytat: Po drugie, wojsko żywi się jedzeniem (wiem, tautologia). A nie obrazami, książkami czy, co ciekawe, marmurowymi delfinami.
Tak jak i "partyzanci". Fakt pozostawiania spalonej ziemi to właśnie wynik obustronnego zagrożenia przez wojska. Czego nie zeżrem my ,to żeżrą oni.
Cytat:Po trzecie zaś, gdyby ta doktryna była tak skuteczna, to by KXG pewnie wygrał. Ale tak się nie stało, więc coś z doktryną musi być coś nie ten.
Doktryna była jak najbardziej ten. Szwedzi mieli dwa problemy: mniejszą mobilność, bo krucho było u nich z jazdą i brak zaopatrzenia "z zaplecza". Co komu po strzeleckiej piechocie, skoro kul i prochu coraz mniej a notoryczne szarpanie oddziałów przez świetne jednostki jazdy polskiej (nawet amatorskiej) nie pozwalały na reorganizacje sił i utrzymywanie zdobyczy? Szwedzi mieli po kilkaset kilometrów do portów bałtyckich, jak u licha bez dużej liczby konnicy utrzymać zwartą koordynację na tysiącach kilometrów kwadratowych? A koniec końców KXG dobiła... zdrada. Uciekli mu sojusznicy, którzy dali koronę, to i nie miał czego szukać w ograbionym kraju.
Sebastian Flak

