bert04:
Większość samobojców, to ludzie którzy nie zdają sobie sprawy na co się targają, nie mających pojęcia jak to będzie boleć, nie mówiąc już o tym, że ch. ich to obchodzi co pomyślą sobie inni.
W necie nie ma dostępnych informacji, jak skutecznie i bezboleśnie przeprowadzić eutanazję na sobie, czasem napiszą o tym, że jakaś próba samobójcza zakończyła się powodzeniem jakby to była bułka z masłem technicznie łatwa do wykonania.
Zapewne, większość samobójców trujących się paracetamolem, nie zdecydowałaby się na tę metodę gdyby wiedziała, że śmierć z otrucia jest jedną z najboleśniejszych śmierci, umiera się w konwulsjach czasem przez parę dni, a większość prób nie kończy się zgonem tylko niewydolnością i przeszczepem wątroby.
Od poderżnięcia nadgarstków, też się natychmiast nie umiera, tylko człowiek cierpi godzinami.
Nie mówiąc już o stresie i rozpaczy, która przeżywają a która często uniemożliwia im skuteczne działanie.
lumberjack:
Cytat:Tylko ostatnie ch....wosty rzucają się pod pociąg. Uczcijmy minutą ciszy wszystkich tych konduktorów i innych przewoźników, które przez takie mendy ludzkie budzą się w nocy i nigdy już nie będą mogły wykonywać zawodu. Oraz tych, którzy zeskrobywali ich resztki z torów i lokomotyw. Także podrzynanie nadgarstków czy faszerowanie farmakologią jest perfidne wobec tych, którzy znajdą taką "ofiarę losu".Trzebw być człowiekiem kompletnie wypranym z uczuć i wyobraźni, żeby zakładać, że człowiek w skrajnym stanie psychicznym będzie myśał racjonalnie.
Większość samobojców, to ludzie którzy nie zdają sobie sprawy na co się targają, nie mających pojęcia jak to będzie boleć, nie mówiąc już o tym, że ch. ich to obchodzi co pomyślą sobie inni.
W necie nie ma dostępnych informacji, jak skutecznie i bezboleśnie przeprowadzić eutanazję na sobie, czasem napiszą o tym, że jakaś próba samobójcza zakończyła się powodzeniem jakby to była bułka z masłem technicznie łatwa do wykonania.
Zapewne, większość samobójców trujących się paracetamolem, nie zdecydowałaby się na tę metodę gdyby wiedziała, że śmierć z otrucia jest jedną z najboleśniejszych śmierci, umiera się w konwulsjach czasem przez parę dni, a większość prób nie kończy się zgonem tylko niewydolnością i przeszczepem wątroby.
Od poderżnięcia nadgarstków, też się natychmiast nie umiera, tylko człowiek cierpi godzinami.
Nie mówiąc już o stresie i rozpaczy, która przeżywają a która często uniemożliwia im skuteczne działanie.
lumberjack:
Cytat:Teraz z kolei ty nie rozumiesz. Nie jestem przeciwnikiem aborcji i eutanazji. Ale nie powinna być na życzenie, tylko wtedy gdy istota (bo nie chodzi mi tu tylko o człeków) przeżywa bezsensowne katusze poprzedzające agonię. Oczywiście, że zwierzęta mają lepiej. Jak mój pies miał raka, który w pewnym momencie zaczął go bardzo wyniszczać, to go uśpiłem i wszyscy w bloku mówili, że to wielkie miłosierdzie i mądre postępowanie. Ludzie niestety nie mają już tak lekko, bo każdego trzyma się na siłę przy życiu, nawet gdy jest już przedagonalnym warzywkiem lub, co gorsza, nie warzywkiem. W takich sytuacjach jestem za eutanazją. Ale kurwa nie na życzenie. W Holandii albo Belgii 14-latka strzeliła se eutanazję, bo miała depresję. Z depresją mogla przecież wygrać i żyć dalej na tym pojebanym i okrutnym, ale czasami pięknym świecie.Eutanazji raczej nikt nie przeprowadza, bez porzadnej dokumentacji medycznej i słusznych powodów.
Rozsadziło mi antenę.

