Rodica napisał(a): Trzebw być człowiekiem kompletnie wypranym z uczuć i wyobraźni, żeby zakładać, że człowiek w skrajnym stanie psychicznym będzie myśał racjonalnie.
Moje współczucie do samobójców jest mocno ograniczone przez pewną obiektywną niedogodność. Samobójca, który swoje zamiary uskutecznił, już nic nie czuje. Natomiast taki samobójca pozostawia mniejszą lub większą grupę osób, które uczucia mają. Dlatego bardziej współczuję konduktorowi, który ciskał na hamulec wiedząc, że rozpędzony pociąg potrzebuje paruset metrów i nic nie może już zrobić. Do matki wyławiającej córkę z wanny pełnej krwi. Do tego człowieka, który nie wiedział, że jego sąsiad właśnie truje się gazem, co spowoduje wybuch kamiennicy.
Cytat:Większość samobojców, to ludzie którzy nie zdają sobie sprawy na co się targają, nie mających pojęcia jak to będzie boleć, nie mówiąc już o tym, że ch. ich to obchodzi co pomyślą sobie inni.
Pierdu pierdu. Większość samobójców PLANUJE swoje odejście. W najrzadszych z najrzadszym przypadków to jakaś decyzja chwili. W standardowym przypadku dana osoba najpierw próbuje jakichś samookaleczeń, potem pisze listy pożegnalne, w paru wersjach, początkowo "do szuflady. A na końcu w zależności do preferencji, albo szybko i brutalnie (pociąg, pistolet), albo łagodnie i poetycko (trucie, podcinanie). Ponoć faceci preferują te pierwsze metody, a kobiety te drugie.
I wcale nie ch... ich obchodzi. Gdyby tak nie było, nie byłoby tych wszystkich pożegnalnych listów. Na ile one pogarszają sprawę, to już osobna kwestia.
Cytat:W necie nie ma dostępnych informacji, jak skutecznie i bezboleśnie przeprowadzić eutanazję na sobie, czasem napiszą o tym, że jakaś próba samobójcza zakończyła się powodzeniem jakby to była bułka z masłem technicznie łatwa do wykonania.
Nie będę teraz się rozpisywał, bo jeszcze może to czytać osoba podatna na takie klimaty, ale w sieci pełno jest tego typu informacji. Już sam Twój wpis o paracetamolu świadczy o tym, że coś tam słyszałaś. Co do reszty, nawet poza internetem można odnaleźć wystarczająco dużo "przepisów", także na te nadgarstki. Ale jak pisałem, nie będę wiedzy rozpowszechniał, i tak jest jej już za dużo.
A w kwestii eutanazji (nie mylić z "prostym samobójstwem") to wystarczy znajomość języka obcego i można się dowiedzieć, jakie "lekarstwa" i u kogo można kupić. Tyle że kosztuje to więcej, niż paczka paracetamolu.
Cytat:Nie mówiąc już o stresie i rozpaczy, która przeżywają a która często uniemożliwia im skuteczne działanie.
Po odłożeniu na bok tego psychologizowania cała sprawa jest dosyć prosta. Samobójca czuje cierpienie i widzi w śmierci koniec tego cierpienia. Przy cierpieniu fizycznym rozum może jeszcze działać, choć pod silną presją. Przy cierpieniach psychicznych typu depresja lub podobne, rozum jest już wyłączony u podstaw. Dlatego właśnie ten typ samobójców odpala czasem akcje w stylu "Zabiję najpierw własną rodzinę a potem siebie sam". Albo "Zamknę się w łazience i odpłynę do krainy przedwieczności przy muzyce Enyi". Albo "Będę dyndał na drzewie przed domem mego prześladowcy". Albo "Nagram 7 kaset oskarżając całą okolicę o moją śmierć". To ostatnie to wprawdzie fikcja literacka, niemniej oparta na tego typu logice.
Ludzie śmiertelnie lub przewlekle chorzy zazwyczaj nie idą na tego typu teatralizm. Im chodzi tylko o skrócenie cierpienia, nie o odejście z pompą i paradą.
Cytat:Eutanazji raczej nikt nie przeprowadza, bez porzadnej dokumentacji medycznej i słusznych powodów.
Nie sprawdzałem informacji, ale wygląda na w miarę wiarygodną:
"W 2015 r. eutanazji poddano w Belgii aż 19 osób dotkniętych depresją"
https://ktociewyleczy.pl/wiedza/wellbein...na-recepte
Może jestem tu trochę przewrażliwiony, ale pozwalanie na eutanazję z powodu cierpień psychicznych to dla mnie przekroczenie pewnej ważnej granicy między "słusznymi powodami" a "jakimikolwiek powodami".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

