Adeptus napisał(a): Absolutnie nie jasna, nie mam pojęcie, co to do ma do rzeczy.
Serio? Naukowiec próbował ratować pilotów z pozycji naukowca. Nie wychodziło. Musiał stać się pilotem, żeby ich uratować.
Cytat:Ale zapodam ci swoją "przypowieść". Kojarzysz wdowi grosz z Ewangelii?
No kojarzę, ale jest na inny temat. Moja analogia była do kwestii, po co było wcielenie. A nie do - pobocznej - kwestii cierpienia. Jezus mógłby teoretycznie umrzeć ze starości podczas snu.
Cytat:No więc wyobraź sobie megabogacza,
Na megabogaczy są inne przypowieści. Na prędkiego wpada mi przypowieść o bogatym młodzieńcu.
Cytat:który ma nieograniczone zasoby pieniędzy. Dać tysiąc, milion czy miliard, to dla niego nic. Może pomagać ludziom za pomocą swojego majątku, ale to mu nie wystarcza, bo nikt go nie podziwia, wszyscy mówią "E, co to dla niego". Więc co robi bogacz? Odcina się od swoich nieograniczonych zasobów, nie wiem, przepisuje je na kogoś innego, spala je, cokolwiek. Potem podchodzi do skarbonki, wrzuca do niej pieniądze, a jednocześnie drugą ręką wyposażoną w nóż tnie się po skórze do krwi i wrzeszczy "O to ja, najbogatszy człowiek na świecie, ogołociłem się ze swojego majątku, by zniżyć się do waszego poziomu i w tej sytuacji wam pomóc! I jeszcze przy tym cierpię! Podziwiajcie moje miłosierdzie, napiszcie o tym książkę, wychwalajcie mnie po wszystkie krańce Ziemi! Bo jestem cichy i pokornego serca!".
Tym razem mi gdzieś analogia w połowie umyka. Kim jest ten "megabogacz"? Adeptusem, który się dorobił majątku i zastanawia, jak to pogodzić z chrześcijaństwem? Czy Jezusem? Bo w kontekście to obie opcje są możliwe, ale prowadzą do różnych wniosków.
Cytat:Osiągnięcie bez wysiłku jest bezwartościowe. Problem w tym, że Bogu jako wszechmocnemu, wszystko przychodzi bez wysiłku. Ale "sztuczne" utrudnianie zadania tylko po to, żeby wiązało się z wysiłkiem, jest głupotą. Po prostu - Bóg jako wszechmocny nie jest w stanie zdziałać niczego, co miałoby jakąkolwiek wartość moralną, czegokolwiek, co zasługiwałoby na podziw, wdzięczność, szacunek, miłość, chwałę.
Być może antropomorfizuję, ale tak nie do końca się zgadzam. Może działania Boga to nie "wysiłek klasyczny", ale to wybór. I jego konsekwencje.
Cytat:Moim problemem nie jest to, że Bóg sobie na siłę utrudnił zbawienie człowieka, tylko to, że oczekuje od człowieka za to wdzięczności (a przynajmniej jego religia tego oczekuje). Gdyby Bóg naprawdę kochał człowieka, pogodziłby się z tym, że obojętnie jak go zbawi, jego działanie nie będzie zasługiwało na poklask, nawet jeśli to sobie sztucznie utrudni. Chociaż nie. Gdyby Bóg naprawdę kochał człowieka, to po prostu nikogo by nie potępiał na wieki, przewidziałby chociażby opcję dobrowolnej anihilacji.
Ale właśnie ten tak przez Ciebie znienawidzony "Kościół posoborowy" przecież dopuścił nadzieję na apokatastazę. No jednak opcja, że każdy człowiem ma szansę na zbawienie, wydaje mi się bardziej kusząca, niż wybór między "Nicea albo śmierć", czy jak to tam było. Ale ty "Kościoła posoborowego" nie uznajesz.
Cytat:Chodzi mi o to, że radość odczuwana po zbawieniu jest bez powodu.
Jeżeli ktoś zda egzamin na prawo jazdy i się cieszy, że od tej chwili może prowadzić samochód, to jego radość też jest bez uzasadnienia? A przecież chyba zgaqdzamy się w tym jednym punkcie, że osiągnięcie zbawienia w katolicyzmie jest nieco trudniejsze, niż zdanie prawka.
Cytat:"Cierpienie jest tylko pobocznym aspektem historii Zbawienia. Teoretycznie zbytecznym, choć oczywiście podwyższyło poprzeczkę".
No właśnie w tym rzecz, że nie podwyższyło. Znaczy, sztucznie, głupio, egoistycznie podwyższyło. To było tak, jakby strażak przed wejściem do płonącego domu zrzucił kombinezon, zdjął kask i wyrzucił sprzęt, bo jak się poparzy i nawdycha dymu, to uratowanie ludzi będzie większym poświęceniem.
Ty ciągle nie łapiesz, o co chodziło z tym wcieleniem, co nie? Traktujesz Jezusa jako takiego Dzeusa, który wprawdzie może udawać ludzi (lub zwierzęta, w zależności od okoliczności), ale cały czas pozostaje Bogiem? Zapomniałeś, że najpóźniej w Chalcedonie zaklepano, że Jezus był i jest w pełni człowiekiem?
Cytat:No ale co z tego? Antyszczepionkowcy są głupi, więc chrześcijaństwo jest mądre?
Nie odnosiłem się do "chrześcijaństwa". Tylko do jednego zbłąkanego chrześcijanina. Choć co do tego ostatniego to nie jestem pewien.
Cytat:Chcę dać przykład prawdziwego chrześcijanina czczącego słabość i cierpienie.
Już o Posackim parę razy pisaliśmy. "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.".
Cytat:No to właśnie chrześcijańskie podejście - co z tego, że pomaga, jak jest.... o zgrozo... PYSZNY!
Bzdura. Pyszny jest ten, co pomaga w blasku fleszy i dla blasku fleszy. Taki, jak mówi Pismo, "odebrał już swoją nagrodę".
Cytat:Ale przecież najbardziej pyszny jest właśnie Twój Bóg. Mógłby pomagać ludziom tak, żeby nawet nie wiedzieli, że istnieje, ale zamiast tego stworzył całą religię kręcącą się wokół niego i dostaje szału, jak choć odrobina czci spływa na kogoś innego, niż on. Przy nim Chajzer to pokorny franciszkanin.
Teraz to Ty lecisz w antropomorfizację, a jeszcze parę akapitów wyżej dosyć zgrabnie wyłożyłeś, że Bóg jest ponad oceny moralne. Kolejny raz: zdecyduj się.
Cytat:Raczej na zasadzie:
- Wszyscy marksiści są przeciwni kapitalizmowi.
- Ale co ty gadasz. Ja jestem marksistą i popieram wolny rynek i kapitalizm, moi koledzy z Klubu Marksistowskiego też.
- W takim razie, nie jesteście prawdziwymi marksistami, prawdziwi są przeciwni kapitalizmowi.
- Bo Ty sobie zdefiniowałeś marksizm jako poglądy i postępowanie zgodne z nauka Marksa i na tej podstawie dowodzisz, że marksiści są antykapitalistami! Dyskusja z tobą nie ma sensu.
Ostatnie raczej:
- Bo Ty nawet nie czytałeś nauk Marksa a znasz je z jakichś korwino-libkowych paszkwili, nie znasz nawet różnicy między tezami Marksa a Lenina a jedyne co potrafisz z siebie wydać to "Precz-zko-mu-no!".
Jak nie wierzysz, to wejdź na znany chyba blog Wojciecha Orlińskiego. Choć znając jego humory, pewnie długo byś tam nie zabawił.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

