Dwa Litry Wody napisał(a): No proszę, czyli jednak władza potrafi planować i myśleć perspektywicznie. W przypadku COVID19 okres inkubacji wynosi zwykle ok 5 dni, zaś zgon następuje średnio po upływie 12 dni od wystąpienia pierwszych objawów.Planować mogą, każdy to potrafi. Planują ile osób zejdzie w przyszłości, w odniesieniu do liczby zarażonych/zdiagnozowanych w danym momencie. To proste, problem rozwikła absolwent każdej podstawówki. Trudniejsze zagadnienie to: ilu się zarazi w przyszłym tygodniu? Trudno powiedzieć, bo w oficjalnej prognozie brana jest pod uwagę tylko droga zakażenia powietrzno-kropelkowa, a należy wziąć też inną, pomijaną: transmisję fekalno-oralną. Tych co przebyli chorobę w szpitalu wypuszczają, jeśli wykażą brak obecności wirusa. Nie zaraża, bo w gardle brak cov2 – „zdrowy, do domu”!
(źródło). Oznacza to, że notowane ostatnio, rzekomo rekordowo wysokie liczby zgonów dotyczą osób, które pozarażały się nieco ponad dwa tygodnie temu – czyli wtedy, gdy dzienna liczba nowo wykrytych zakażeń oscylowała wokół 2000 osób, zaś prezydent Duda zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą, a od połowy października czeka nas wypłaszczenie krzywej.
W piątek miałem szkolenie z analityki SARS Cov2. Prowadzący podał, że w USA i Holandii przeprowadzono równoległe badania ścieków z akademików (ponoć dostępne na stronach WHO – dla upierdliwych znajdę i przedstawię). W odpadach socjalno-bytowych wykazano obecność wirusa na 7 dni przed pojawieniem się pierwszych zdiagnozowanych chorych na covid. To jeszcze nic. W ostrych przypadkach pierwszym objawem covid19 (w 30%) jest wodnista biegunka, a po 2 dniach dopiero pojawiają się objawy ze strony układu oddechowego. I teraz najlepsze: Jak już przeżyjemy covid i w gardle brak virusa to nadal zarażamy, bo mamy go w kale. U 20% badanych ozdrowieńców wykazano obecność wirusa w kale przy jedoczesnym braku virusa w drogach oddechowych. Czyli wypuszczamy na wolność pacjentów po przebyciu choroby, którzy nadal zarażają. Uczono mnie, że ozdrowieniec to ktoś u kogo ustąpiły objawy chorobowe. Czyli wszystko się zgadza. Ozdrowieniec nie ma objawów, ale może dalej zarażać. To ilu w takiej sytuacji będzie tych zarażonych za tydzień. Jeśli owsicą możemy się zakazić drogą powietrzno-kropelkową, a także fekalno-oralną, to covidem tym bardziej – biologiczne aerozole.
Ktoś powie: żadne zagrożenie, bo nie znam przypadku by ktoś złapał salmonellę drogą powietrzno-kropelkową.
A ja odpowiem: w porządku, racja, tyle że MID dla salmonelli to milion (czyli sporo), a dla Cov2 to 100-1000 jednostek (czyli niewiele).
Cytat:Ile zatem będzie kowidowych nieboszczyków za dwa-trzy tygodnie, skoro dziś liczba wykrytych zakażeń oscyluje wokół 10 000? Nie wiem, bo to zależy od tego jak kreatywnie władze będą księgować zgony.Ze statystyk wynika, że 2,11 %. Chyba nie jest tak dramatycznie, oczywiście w odniesieniu do rzeczywistości i historii. Okaże się jak zobaczymy dane z całego roku. Weź pod uwagę, że teraz mamy w Polsce zdiagnozowanych/zakażonych około 200 000, a może ich być 400 000, albo więcej jak podaje WHO (10%), ale roczny wskaźnik zgonów będzie można porównać do poprzednich lat i wtedy zobaczymy jak kreatywnie księgowano zgony.

