Panzer Division napisał(a): No, ale jak na czele protestów mają iść Dziewuchy Dziewuchom czy tym podobne, no jednak lewicowe albo i lewackie kolektywy, to część umiarkowanych protestujących się odwróci,
Nie odwróci się bo porówna sobie Dziewuchy Dziewuchom z Godek i politykami PIS i Konfederacji i wówczas Dziewuchy wcale nie wydadzą się tak radykalne. Im bardziej prawica będzie sobie "prawicować" tym mniej ortodoksyjna wydawać się będzie lewica. Sam uważam się za osobę raczej umiarkowanie konserwatywną, ale nic nie zniechęca mnie do samego konserwatyzmu tak jak radosna twórczość prawych i sprawiedliwych. Z dwojga złego wolę dużo bardziej Margot niż Godek.
Cytat:Frekwencja 70%? Dalej dużo zależy ilu z tych dominicantes zacznie popierać strajk kobiet, ilu dotychczasowych wyborców PiS się odwróci, jak to wygląda z liczbach bezwzględnych. Ci z tabliczkami ***** *** raczej nigdy nie byli elektoratem Kaczyńskiego. Na Dudę zagłosowało ostatnio 10 440 648 ludzi, na PiS 8 051 935, na Konfę 1 256 953 (a jeszcze konserwatywna jest część wyborców PO czy PSL i może innych), część z nich nawet jak popiera w jakiejś części protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy to nie znaczy, że będzie to bardziej decydujące jak pozytywny stosunek do transferów socjalnych, polityki kulturowej, historycznej czy po prostu chęci "grilowania platfusów, komuchów
i lewactwa". Nie wierzę też, że nagle przebudzi się ogromna masa do tej pory niegłosujących i za 3 lata frekwencja sięgnie 80%, w tym na głosy liberalnej opozycji dorzuci się 20% właśnie do tej pory niegłosujących. Tak to nie działa.
Z tych 70% jakieś 30% to twarde mochery a reszta to raczej umiarkowani katolicy, którzy chodzą do kościoła bo tak się przyzwyczaili. Niedziela to dla nich rosół i kotlet - jedzony po wizycie w kościele. A do tego aby PIS stracił władzę wcale nie potrzeba 80% frekwencji. Wystarczy, że ruszy się kilka % niezdecydowanych a kilka % umiarkowanie popierających PIS zostanie w domu.
Cytat:Jak ludzie widzą atakowanych przypadkowych księży i zakłócane nabożeństwa to część się przeciwko temu zbuntuje choćby i sami w kościele byli od wielkiego dzwonu.
Niezupełnie. To jest trochę taki paradoks, ale z rozmów z ludźmi, którzy chodzą do kościoła często wychodzi, że oni wcale kościoła instytucjanolnego tak bardzo nie lubią. Tak samo jak księży. Dodatkowo mamy tutaj kwestię skali - miesiąc temu oburzano się tęczową flagą na kapliczkach. Obecnie wydaje się to błahostką. Znowu mamy przesunięcie w lewo.
Dodatkowo tak jak pisałem sondaże są jasne większość społeczeństwa nie chce zaostrzenia prawa aborcyjnego. Więc widok, że ktoś maluje sprayem po kościołach nie sprawi, że nagle zapałają sympatią do PIS. Raczej dalej zostaną przy swoich poglądach, że ten wyrok jest zły a co najwyżej potępi część protestujących, która dokonuje aktów wandalizmu. Zresztą o smarowaniu po kościołach było głośno już w niedzielę. A poniedziałkowy protest w moim mieście to już nie tysiąc a kilka tysięcy osób.
Jedyne co PIS może zyskać to większe zabetonowanie się jego twardego elektoratu. Ale średnio im się opłaca bo oni aby wygrać wybory nie mogą skupiać się na "jakości popierających" muszą iść w ilość.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

