lumberjack,
zrównałeś reakcję społeczeństwa na działania władzy z reakcją dziecka któremu rodzic nie kupił w sklepie cukierka. Jako przykład czystej emocji nie skażonej refleksją. To jest fałszywy obraz, ta władza przez pięć lat robiła bardzo wiele żeby rozbić społeczeństwo na antagonistycznie nastawione grupy, krok po kroku odbierając mu prawo do kontrolowania władz, upokarzając wyłącznie z czystej złośliwości. A po tym wszystkim oczekujesz, że tak traktowane społeczeństwo nie tylko położy uszy po sobie i przełknie kolejne upokorzenie ale i zachowa się racjonalniej i bardziej dojrzale od władzy. To nonsens.
Pamiętasz ze szkoły wydarzenia które zainicjowały wybuchy: Powstania Listopadowego, Styczniowego, Rewolucji 1905, czy rewolucji bolszewickiej? Były to incydenty, ale przelewające czarę goryczy. Podobnie było z protestem kobiet.
O aborcji nie będę dyskutował, chcę Ci jedynie zwrócić uwagę, że większość rodaków ma inne zdanie na ten temat. I musisz zdawać sobie sprawę, że zarówno jeśli chodzi o meritum zagadnienia, jak i formę przeprowadzenia, był to dyktat mniejszości nad większością. Dziwi Cię reakcja tak potraktowanych ludzi?
Ponadto wiesz chyba, że we wszystkich państwach szeroko rozumianego Zachodu ten problem rozstrzygnięto w inny niż u nas, bardziej liberalny sposób. Z ciekawości zapytam, nie wywołuje to u Ciebie jakichś wątpliwości?
Ach tak. Nie budzi, przecież był Brejvik to wszystko tłumaczy.
Ponieważ nie potrafisz wczuć się w ich położenie nie rozumiesz, że od prawie 30 lat kolejne rządy do spółki z Kościołem pogłębiają niewolnictwo kobiet nawet tego specjalnie nie ukrywając. Wszyscy wiedzieli, że pomimo tego iż prawo na to zezwalało w określonych wypadkach w zasadzie w Polsce nie da się ciąży usunąć, nie przechodząc przez trudną, upokarzającą procedurę. Wszyscy widzieliśmy jak władze ograniczają kobietom dostęp do antykoncepcji, a zwłaszcza antykoncepcji awaryjnej. To, że funkcjonował czarny rynek w sieci i Polki jakoś sobie radziły, nie może przykrywać tej oczywistej patologii. Widzieliśmy zastępy medyków i pigularzy pod naciskiem Kościoła składających deklaracje o klauzuli sumienia. I co? I nic. Przyjmowaliśmy, że po prostu taki mamy klimat.
Aż wreszcie prawicowi fanatycy nie wiedzący już jak mają wejść Kościołowi w dupę i ich herszt załatwiający swoje małe brudne polityczne geszefty, wprowadzili prawo prowadzące do mordowania i torturowania kobiet. Ciebie to nie ruszyło, ale setki tysięcy Polek i Polaków powiedziało - kurwa, dość tego! I bez znaczenia, czy ktoś w wyniku naszych protestów ucierpi, gdyż w wyniku stosowania nowego prawa ucierpi na pewno.
A tak na marginesie, co na to Twoja partnerka?
Jeśli chodzi o mowę nienawiści. Zrozum różnicę między posługiwaniem się słowną agresją przez protestujących na ulicach, a użytą przez polityków piastujących najwyższe funkcje w państwie. Konsekwencje jednej i drugiej sytuacji są diametralnie odmienne.
zrównałeś reakcję społeczeństwa na działania władzy z reakcją dziecka któremu rodzic nie kupił w sklepie cukierka. Jako przykład czystej emocji nie skażonej refleksją. To jest fałszywy obraz, ta władza przez pięć lat robiła bardzo wiele żeby rozbić społeczeństwo na antagonistycznie nastawione grupy, krok po kroku odbierając mu prawo do kontrolowania władz, upokarzając wyłącznie z czystej złośliwości. A po tym wszystkim oczekujesz, że tak traktowane społeczeństwo nie tylko położy uszy po sobie i przełknie kolejne upokorzenie ale i zachowa się racjonalniej i bardziej dojrzale od władzy. To nonsens.
Pamiętasz ze szkoły wydarzenia które zainicjowały wybuchy: Powstania Listopadowego, Styczniowego, Rewolucji 1905, czy rewolucji bolszewickiej? Były to incydenty, ale przelewające czarę goryczy. Podobnie było z protestem kobiet.
O aborcji nie będę dyskutował, chcę Ci jedynie zwrócić uwagę, że większość rodaków ma inne zdanie na ten temat. I musisz zdawać sobie sprawę, że zarówno jeśli chodzi o meritum zagadnienia, jak i formę przeprowadzenia, był to dyktat mniejszości nad większością. Dziwi Cię reakcja tak potraktowanych ludzi?
Ponadto wiesz chyba, że we wszystkich państwach szeroko rozumianego Zachodu ten problem rozstrzygnięto w inny niż u nas, bardziej liberalny sposób. Z ciekawości zapytam, nie wywołuje to u Ciebie jakichś wątpliwości?
Ach tak. Nie budzi, przecież był Brejvik to wszystko tłumaczy.

Cytat:Nie potrafisz wczuć się w położenie kobiet lumber, rozważasz problem tak jak inne, np. gospodarcze posunięcia władzy - lepiej, gorzej reagującej na rzeczywistość. I one albo Cię wkurwiają, albo tylko irytują, ale nie dotykają osobiście. Możesz oceniać je obiektywnie z zachowaniem dystansu.DziadBorowy napisał(a): napisał(a):Która feministka chce bezwarunkowo?. Z tego co się orientuję one chcą legalnej aborcji do 12 tygodnia ciąży.
Gdzie to jest napisane? Czytam te wszystkie postulaty i nie widzę tego o czym piszesz.
http://strajkkobiet.eu/postulaty/
Swoją drogą od zajebania innych postulatów jest tam. Jako prawacko-lewacki mutant część na pewno bym poparł, ale część to czyste lewactwo.
A ten postulat jest najlepszy:
Wdrożenia i stosowania Konwencji Antyprzemocowej:
[...]– ścigania mowy nienawiści jako źródła przemocy
LOL
Nie ma to jak walka z mową nienawiści poprzez protest, w którym ludzie nagminnie używają mowy nienawiści.
Ponieważ nie potrafisz wczuć się w ich położenie nie rozumiesz, że od prawie 30 lat kolejne rządy do spółki z Kościołem pogłębiają niewolnictwo kobiet nawet tego specjalnie nie ukrywając. Wszyscy wiedzieli, że pomimo tego iż prawo na to zezwalało w określonych wypadkach w zasadzie w Polsce nie da się ciąży usunąć, nie przechodząc przez trudną, upokarzającą procedurę. Wszyscy widzieliśmy jak władze ograniczają kobietom dostęp do antykoncepcji, a zwłaszcza antykoncepcji awaryjnej. To, że funkcjonował czarny rynek w sieci i Polki jakoś sobie radziły, nie może przykrywać tej oczywistej patologii. Widzieliśmy zastępy medyków i pigularzy pod naciskiem Kościoła składających deklaracje o klauzuli sumienia. I co? I nic. Przyjmowaliśmy, że po prostu taki mamy klimat.

Aż wreszcie prawicowi fanatycy nie wiedzący już jak mają wejść Kościołowi w dupę i ich herszt załatwiający swoje małe brudne polityczne geszefty, wprowadzili prawo prowadzące do mordowania i torturowania kobiet. Ciebie to nie ruszyło, ale setki tysięcy Polek i Polaków powiedziało - kurwa, dość tego! I bez znaczenia, czy ktoś w wyniku naszych protestów ucierpi, gdyż w wyniku stosowania nowego prawa ucierpi na pewno.
A tak na marginesie, co na to Twoja partnerka?
Jeśli chodzi o mowę nienawiści. Zrozum różnicę między posługiwaniem się słowną agresją przez protestujących na ulicach, a użytą przez polityków piastujących najwyższe funkcje w państwie. Konsekwencje jednej i drugiej sytuacji są diametralnie odmienne.
Cytat:I dlatego sprawa jest prosta - miej jakie chcesz zasady moralne, tak jak Ci rozum i sumienie dyktują, ale stosuj je do siebie! Nie uszczęśliwiaj nimi innych, a już zwłaszcza na siłę. To recepta na dramaty i tragedie.DziadBorowy napisał(a): napisał(a):Owszem, problem nie jest zero-jedynkowy, ale nie zgadzam się, że prawda leży po środku. Prawda leży w jakimś punkcie na osi - fanatycy religijni - protestujący, który jest bardzo mocno przesunięty w stronę protestujących jednak.
W sferze moralności nie da się udowodnić jakie rozwiązanie jest zgodne z prawdą, bo tu nie da się ustalić prawdy tak samo jak nie da się ustalić prawdy czy bardziej moralne jest trzymanie Trynkiewicza przy życiu czy może lepiej byłoby go zajebać. Z moralnością jest jak ze sztuką - ludzie mają różne gusta. Ja mam taki gust, taką intuicję, że nie po drodze mi z pisowcami i feministkami.
Co dla ciebie jest wyznacznikiem prawdy w sferze moralności? Teiści mają jakieś pseudoobiektywne zasady, które im Bóg zesłał z niebiańskiej chmurki, Cobrasy chcą, żeby było tak jak w krajach cywilizowanych (a co jeśli w tych krajach kiedyś się zaostrzy prawo do aborcji, hę?), świeccy humaniści mają jakieś z dupy wzięte Prawa Człowieka stworzone przez żabojadów gilotynizujących kogo popadnie, a ty wedle czego oceniasz co jest bliżej prawdy? Jakieś koncepcje utylitarne? One też mają jakieś założenia i słabe punkty, które można zakwestionować.

