lumberjack,
Jeśli zobaczysz swoje dziecko, albo swoją kobietę, zagrożonych przez wściekłego psa, też nie będziesz kalkulował, tylko rzucisz się na niego z gołymi rękami nie licząc się z konsekwencjami.
Oprócz tego za jej przywróceniem można przywołać istotne argumenty praktycznej, a nie ideologicznej natury. Zdziwisz się, ale w wyjątkowych, bardzo szczególnych przypadkach zaakceptowałbym karę śmierci, a raczej - łaskę śmierci. Wobec niemożności przeprogramowania mózgów może być ona traktowana jako akt humanitarnej pomocy.
Społeczeństwa krajów cywilizowanych zdecydowały inaczej i przyjęły takie rozwiązanie jawnie i zgodnie z obowiązującymi procedurami. Dlatego nie kontestuje się tych decyzji.
O aborcji w Polsce nikt od bardzo dawna pragmatycznie nie dyskutuje, rozwiązania o stricte ideologicznym charakterze "przepchnięto" ponad głowami suwerena, bez żadnej dyskusji. Właśnie to budzi sprzeciw i prowadzi do buntu.
Potraktowano społeczeństwo jak dzieci, albo chłopów pańszczyźnianych - "o kwestiach etycznych się nie dyskutuje". Jak się nie dyskutuje, to się ma uliczne protesty.
Czas 12 tygodni jako granicę dopuszczalności aborcji przyjęto powszechnie z ważnych powodów, stosując znaczny margines bezpieczeństwa, a istnienie skrajnych poglądów na aborcję po różnych sporach sporu nie podważa ich zasadności. Najważniejszym jest to, że prawo do aborcji nie jest przymusem aborcji, wobec czego, niczego ci ono nie narzuca.
Cytat:Tu nie ma między nami sporu, obie strony się radykalizują. Lecz o ile u rządzących jest to przejaw cynizmu politycznego i chęć obrony stołków, w przypadku społeczeństwa mamy do czynienia z desperacją dociśniętych do ściany.exeter napisał(a): napisał(a):Są sytuacje w których już się nie kalkuluje, tylko idzie na całość, będzie, co ma być.
Sam napisałeś, że ktoś tu przestał kalkulować. Na pocieszenie dodam, że nie tylko nie kalkulują protestujący ale też rząd nie kalkuluje.
Jeśli zobaczysz swoje dziecko, albo swoją kobietę, zagrożonych przez wściekłego psa, też nie będziesz kalkulował, tylko rzucisz się na niego z gołymi rękami nie licząc się z konsekwencjami.
Cytat:Pisząc, to co piszesz, chcesz, czy nie, stajesz po jednej ze stron tego konfliktu, w mojej ocenie niewłaściwej. I o to się czepiam.exeter napisał(a): napisał(a):A po tym wszystkim oczekujesz, że tak traktowane społeczeństwo nie tylko położy uszy po sobie i przełknie kolejne upokorzenie ale i zachowa się racjonalniej i bardziej dojrzale od władzy. To nonsens.
Nic nie oczekuję od społeczeństwa. Jedyne co to oceniam to co się obecnie dzieje. A społeczeństwo niech se rozsiewa koronę jeśli ważniejsze są dla niego tradycja i protesty.
Cytat:Akceptacja kary śmierci jest skorelowana z poczuciem bezpieczeństwa i zaufaniem do państwa. Oba w naszym kraju są na bardzo niskim poziomie, stąd wzywanie do zaostrzenia kar i przywrócenie kary śmierci.exeter napisał(a): napisał(a):O aborcji nie będę dyskutował, chcę Ci jedynie zwrócić uwagę, że większość rodaków ma inne zdanie na ten temat. I musisz zdawać sobie sprawę, że zarówno jeśli chodzi o meritum zagadnienia, jak i formę przeprowadzenia, był to dyktat mniejszości nad większością. Dziwi Cię reakcja tak potraktowanych ludzi?
W Polsce od kilkudziesięciu lat większość społeczeństwa popiera karę śmierci (ostatnio z roku na rok to poparcie słabnie ale ciągle jest większe niż opcja odwrotna). Ale nie ma w Polsce KŚ od lat - mam nadzieję, że to cię równie mocno boli i że też tak jak ja popierasz jej przywrócenie, żeby w końcu zakończyć ten durny dyktat mniejszości nad większością.
Oprócz tego za jej przywróceniem można przywołać istotne argumenty praktycznej, a nie ideologicznej natury. Zdziwisz się, ale w wyjątkowych, bardzo szczególnych przypadkach zaakceptowałbym karę śmierci, a raczej - łaskę śmierci. Wobec niemożności przeprogramowania mózgów może być ona traktowana jako akt humanitarnej pomocy.
Społeczeństwa krajów cywilizowanych zdecydowały inaczej i przyjęły takie rozwiązanie jawnie i zgodnie z obowiązującymi procedurami. Dlatego nie kontestuje się tych decyzji.
O aborcji w Polsce nikt od bardzo dawna pragmatycznie nie dyskutuje, rozwiązania o stricte ideologicznym charakterze "przepchnięto" ponad głowami suwerena, bez żadnej dyskusji. Właśnie to budzi sprzeciw i prowadzi do buntu.
Potraktowano społeczeństwo jak dzieci, albo chłopów pańszczyźnianych - "o kwestiach etycznych się nie dyskutuje". Jak się nie dyskutuje, to się ma uliczne protesty.
Cytat:To unik, a nie próba polemiki. Dziesiątki społeczeństw, gwarantujących swoim członkom najwyższy poziom życia i największy stopień wolności z osiągalnych na planecie, nieprzymuszone zdecydowały, że przyjmą rozwiązania tego problemu w inny sposób niż u nas. Proszę żebyś zastanowił się co mogło nimi kierować.exeter napisał(a): napisał(a):Ponadto wiesz chyba, że we wszystkich państwach szeroko rozumianego Zachodu ten problem rozstrzygnięto w inny niż u nas, bardziej liberalny sposób. Z ciekawości zapytam, nie wywołuje to u Ciebie jakichś wątpliwości?
A miliony much lecą do gówna. Nie zastanawiałeś się nigdy nad tym, że coś w tym jest?
Cytat:Jeśli obywatel wyjdzie na ulicę i wykrzyczy do drugiego - ty ch... p..., zaj... cię! może co najwyżej obrazić uszy postronnych obserwatorów i dopiec przeciwnikowi. Ale gdy to samo mówią: Prezydent, premier i ministrowie, skutkiem bywają stosy trupów. Słowo w ustach polityka jest jak dynami z krótkim lontem i każdy kto wchodzi do tego zawodu musi to wiedzieć. Już nawet nie będę przywoływał klasycznego przykładu polityka nie lubiącego Starszych Braci w Wierze, przypomnij sobie co się stało w byłej Jugosławii, gdy politycy uznali, że opłaci im się pokrzyczeć na sąsiadów. Skończyło się dwoma milionami trupów.exeter napisał(a): napisał(a):Jeśli chodzi o mowę nienawiści. Zrozum różnicę między posługiwaniem się słowną agresją przez protestujących na ulicach, a użytą przez polityków piastujących najwyższe funkcje w państwie. Konsekwencje jednej i drugiej sytuacji są diametralnie odmienne.
Czyli jakie - konsekwencją tej pierwszej jest zło i nienawiść, a tej drugiej dobro i miłość? Jakoś tego nie widać. Na razie obie strony się coraz bardziej radykalizują.
Cytat:Ponieważ postępujesz w sposób który rodzi konflikt społeczny - swoją wizję moralności chcesz narzucić wszystkim, nie licząc się z ich zdaniem. Swój, motywowany religijnie pogląd na początki życia uznajesz za jedynie słuszny, oczekując, że państwo usankcjonuje go prawem państwowym. Takie myślenie kończyło się trwającymi bez końca wojnami religijnymi, co skłoniło Europejczyków do oddzielenia państwa od kościołów i przyjmowania takiego prawa w sferze bioetyki, które akceptuje większość.exeter napisał(a): napisał(a):I dlatego sprawa jest prosta - miej jakie chcesz zasady moralne, tak jak Ci rozum i sumienie dyktują, ale stosuj je do siebie! Nie uszczęśliwiaj nimi innych, a już zwłaszcza na siłę. To recepta na dramaty i tragedie.
A czemu teraz ty swoim podejściem i swoimi poglądami chcesz narzucić mi co mam robić? Twoje racje są jakieś lepsiejsze, że ja ma się do nich dostosować?
I kwestia numer dwa - do zwolenników aborcji na życzenie do 12 tygodnia życia - miejcie jakie chcecie zasady moralne, tak jak wam rozum i sumienie dyktują, ale stosujcie je do siebie! Nie uszczęśliwiajcie nimi innych, a już zwłaszcza na siłę. Przecież pośród feministek są takie, które chcą skrobać dzieci nawet pod koniec ciąży, a pośród wielkich fizjolofów są tacy, jak ten z Australii, Peter Singer, którzy postulują możliwość zabicia dziecka tuż po porodzie. Więc na chuj się wtrącacie w życie kobiet i ograniczacie im decyzje akurat do 12 tygodnia życia dziecka? Ogarnijcie się, konserwatywni faszyści. Nie potraficie wczuć się w położenie kobiet. Nawet Exeter nie potrafi, tylko Peter Singer to umie. W ogóle co to jest te 12 tygodni, toż to jakiś zgniły kompromis narzucany kobietom.
Czas 12 tygodni jako granicę dopuszczalności aborcji przyjęto powszechnie z ważnych powodów, stosując znaczny margines bezpieczeństwa, a istnienie skrajnych poglądów na aborcję po różnych sporach sporu nie podważa ich zasadności. Najważniejszym jest to, że prawo do aborcji nie jest przymusem aborcji, wobec czego, niczego ci ono nie narzuca.

